Fragment tekstu z "Gazety Powiatowej" pod tytułem "Najważniejsza sesja w roku się nie odbyła. Bunt, bojkot czy gra na czas?" z ubiegłego tygodnia:
- Kiedy pięciu radnych opuściło sesję, dalsze jej prowadzenie było niemożliwe, dlatego zamknąłem obrady, ale w tzw. międzyczasie zaczęła się pyskówka - mówi Kułakowski. - Opozycja poczuła krew i się zaczęło, w stronę starosty padały epitety, że jest tchórzem, że ucieka... Nie chciałem tego słuchać do końca, dlatego od razu się do tego odniosłem, powiedziałem, że z faktami się nie dyskutuje, bo rzeczywiście niektórzy wyszli, natomiast poprosiłem, aby nie nazywać nikogo tchórzem. Prawda jest taka, że sesja została zbojkotowana przez członków PiS, ale ci, co wyszli, są Bogu ducha winni, bo oni zrobili tylko taki gest ratunkowy. Jakby zostali, to byłby koniec. Starosta jest szefem PiS-u na powiat i podjął decyzję "opuszczamy salę". Miał takie prawo i z niego skorzystał, tyle.
Jak wiele razy podkreśla przewodniczący, nie to jest głównym tematem afery. Zasadniczy problem i pytanie, które zadaje sobie wielu, to "co się dzieje w PiS?". - Uczciwie do tego podchodzę, rozmawiam z ludźmi, chcę wiedzieć, o co tu chodzi i... chyba tylko Bozia wie, co się tam u nich dzieje... - dodaje Kułakowski. - Problem mają te osoby z PiS-u, które w ogóle nie przyszły na tę sesję, bo te, które opuściły salę, zrobiły to, aby ratować sytuację. To coś na zasadzie "nie żal róż, gdy płoną lasy". Tutaj las płonął... Ci, który wyszli, zrobili ruch, który daje czas na jakieś opamiętanie.
Ten czas mają do końca lipca, bo to ostateczny termin, w którym sesja absolutoryjna musi się odbyć. Jeśli na niej zarząd nie otrzyma absolutorium, trzeba będzie go odwołać i na kolejnej wybrać nowy. Przewodniczący nie ukrywa, że jest mocno zdziwiony sytuacją i wyciąga na światło dzienne jeszcze jeden fakt. W poniedziałek (dwa dni przed sesją) o godz. 18.00 odbyło się spotkanie koalicyjne - takie, które zwołuje się przed każdą ważną sesją. Byli na nim radni z PiS-u . - Ci ludzie patrzyli staroście w oczy, potwierdzali, że będą na tej sesji, (tylko radny Kulesza uprzedził, że w tym czasie będzie w szpitalu), a w środę o godz. 13.00 tych osób, które mówiły, że będą, nie ma! To jest rycerskość?! To jest odpowiedzialność?! Starosta potrzebował 10 szabli... A widzimy, co się stało. Tu trzeba powiedzieć wprost - radni, którzy nie przyszli, wystąpili przeciwko staroście. Mają niecały miesiąc na refleksję i zobaczymy, jaka przyjdzie.
Kułakowski ma pozytywną opinię Regionalnej Izby Obrachunkowej - bez żadnych uwag - do wykonaniu budżetu z 2021 roku i taką samą komisji rewizyjnej, gdzie większość członków jest pisowska. Nikt nie miał zastrzeżeń. Wydawało się, że podczas głosowania nie będzie żadnych kontrowersji. Że to tylko formalność. - I to jest szok, że nagle nastąpił ten wewnętrzny ruch polityczny - dodaje przewodniczący. - Niech pani zapyta starosty wprost, co się tam dzieje.
Tak zrobiłam. Starosta krótko odniósł się do sprawy. Powiedział, że jest zaskoczony sytuacją, która wprowadziła pewne niedogodności i wywołała falę komentarzy. Nie chciał odpowiadać, kiedy zapytałam, czy to prawda, że po sesji miał problem ze skontaktowaniem się z radnymi, którzy na nią nie przyszli. Potwierdził natomiast, że dwa dni przed sesją obiecywali, że będą na głosowaniu. Dlaczego szef powiatu podjął decyzję o opuszczeniu sali tuż przed obradami?
- Żeby dostać votum zaufania trzeba mieć 10 głosów "za", to wszyscy wiemy, skoro mamy dobrze wykonany budżet, mamy pozytywne opinie RIO i komisji rewizyjnej, więc nie w porządku byłoby, gdyby zarząd powiatu nie uzyskał votum zaufania - mówi. - Żeby nie wywoływać niepotrzebnych emocji, to było najlepsze rozwiązanie na daną chwilę. Sesja się nie odbyła. Zdarza się, nie tylko w powiatach, gminach, ale takie sytuacje są też w Sejmie.
A co z buntem w PiS-ie? Starosta nie używa takiego określenia, powiedział, że przewodniczący i inni radni mają prawo mieć takie zdanie. Ale nie chce tego komentować. Podsumował to tak: - Jest problem, wyzwanie i będziemy to rozstrzygać. Wszystko wyjaśni się w najbliższych tygodniach.
Zapytałam wprost, "o co w tym wszystkim chodzi i co się stało w PiS?". - Nie odpowiem na to, bo mogę tylko przypuszczać, a nie chcę gdybać - mówi starosta. - Nie spotkałem się jeszcze ze wszystkimi radnymi (jest poniedziałek godz. 14.30), będę wiedział, co się stało, jak się z nimi spotkam. Ja też szukam odpowiedzi... Proszę pamiętać, że klub PiS to nie są tylko jego członkowie, ta sprawa też dotyczy Klubu Bezpartyjnych i Samorządowców, przecież tworzymy koalicję, więc nie wiem, dlaczego wszyscy zafiksowali się na PiS. Przecież koalicja to grupa radnych z PiS-u (7 osób) i grupa radnych z Bezpartyjnych i Samorządowców, których jest 4. Radni z BBS też wyszli i też byli tacy, co nie przyszli. Sam poszukuję odpowiedzi, dlaczego tak się stało? Zakładam, że ją znajdę, uda się skutecznie przeprowadzić to votum i wszystko skończy się tak, jak powinno.(...)
*
We wtorek 12 lipca niemal 4 godziny trwało spotkanie członków PiS, które miało na celu osiągnięcie porozumienia stron konfliktu. Według naszych niepotwierdzonych informacji ostatecznie sprawa głosowanie nad absolutorium dla starosty jest dogadana, co nie znaczy, że wszyscy radni, którzy podpisali się pod oświadczeniem, będą głosowali "za". Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, pewne rozmowy wciąż trwają, a jak to ostatecznie będzie, dowiemy się zapewne już wkrótce, podczas kolejnej próby przegłosowania absolutorium.
*
A to treść oświadczenie trzech radnych powiatowych, która odnosi się do wypowiedzi przewodniczącego Rady Powiatu na temat ich nieobecności na sesji absolutoryjnej. Chodzi o stwierdzenia, których przewodniczący użył w artykule "Najważniejsza sesja w roku się nie odbyła. Bunt, bojkot czy gra na czas?" z poprzedniego wydania "Gazety Powiatowej":
Oświadczamy, że przewodniczący Rady Powiatu Pan Tadeusz Kułakowski mija się z prawdą w swoich wypowiedziach dla Gazety Powiatowej, przez co wprowadza w błąd opinię publiczną i narusza nasze dobre imię. Nasze działania są podyktowane wyłącznie dobrem zwykłych mieszkańców powiatu oławskiego. Pragniemy podkreślić, że nigdy z naszej strony nie padło potwierdzenie obecności na sesji absolutoryjnej. Owszem – byliśmy na poniedziałkowym przedsesyjnym spotkaniu koalicyjnym (27 czerwca), owszem - zabieraliśmy głos w dyskusji, ale jednocześnie w żadnym momencie nie potwierdziliśmy naszej obecności na sesji absolutoryjnej. Co więcej, żaden z nas nie odpisał (zawsze odpisujemy) na wtorkowy SMS, przypominający o środowej sesji – co już powinno dać do myślenia. Faktem również jest, że nie informowaliśmy starostę i przewodniczącego RP o naszej nieobecności.
Co do dalszych stwierdzeń Pana przewodniczącego Tadeusza Kułakowskiego pragniemy zauważyć, że wypowiada się On o rzeczach, o których niewiele wie i rzuca nieprawdziwe osądy na wszystkich nieobecnych radnych powiatowych, a zwłaszcza tych z PiS. Jest to z Jego strony kompletny brak profesjonalizmu i źle wpływa na relacje wewnątrzkoalicyjne. Przewodniczący RP powinien łagodzić spory, a nie je zaostrzać. Być może, jak sam stwierdził "nie dojrzał do pełnienia funkcji" przewodniczącego RP.
Łukasz Kotapski, Mariusz Olender, Szymon Kościelak
*
Do sprawy będziemy wracali
Napisz komentarz
Komentarze