Reklama
Malina z kolejnym medalem i życiowym rekordem!
- 08.05.2018 16:59 (aktualizacja 27.09.2023 10:47)
Mateusz Malinowski z Oławy naszym stałym Czytelnikom jest dobrze znany, na koncie ma już kilka sportowych sukcesów. Jest kolejny powód do dumy!
Przesłał swoją relację z mistrzostw Polski osób niepełnosprawnych, na których zdobył brązowy medal i ustanowił nowy rekord życiowy.
Siemanko! Drzonków - tam wyznaczono po raz kolejny tak ważny turniej w wyciskaniu sztangi leżąc .
Okres przygotowawczy był bardzo obiecujący i pojechałem naprawdę świetne przygotowany. Startowałem kategorie wyżej, bo do 107 kg . Plan był zrobić rekord życiowy, który rok temu wynosił 150 kg . Sobota w formie kibica - kibicowałem kolegom i koleżankom z różnych klubów sportowych, padały rekordy Polski, rekordy życiowe - wspaniała atmosfera. W niedzielę czekał na mnie start, rano waga, a następnie śniadanie i na sale rozgrzewkową. Wyjście na prezentację i pierwsze podejście na spokojnie 153 kg. Człowiek mocno skoncentrowany i kładzie się na ławie i po błędzie technicznym palę podejście, wiem, że stać mnie na więcej kilogramów, ale powtarzam 153 kg . Podchodzę do drugiego podejścia, kładę się, komenda start, góra stojak i co palę kolejne podejście... Mówię wow, co się dzieje? Siła jest, ale błędy się wkradają. Mówię sobie w duchu, że ostatnie musi pójść, szybka kalkulacja, odpinam pas, którym się przypinałem. Wyczytują moje podejście, siadam na ławce i mówię panie Boże teraz muszą zapalić się trzy białe. Myślę wszyscy patrzą - sędziowie, trenerzy, kibice. Dam radę, jest to lekkie, jestem na to przygotowany, na treningu szło jak piórko! Kładę się ciężar w górze, start, przytrzymanie na klatce i góra. Czekam na komendę "stojak" i odkładam. Patrze - trzy białe, zaliczone! Odetchnąłem głęboko. Jest mam brąz! 153 kilogramy zaliczone i nowy rekord życiowy!
Kochani okres przygotowawczy wiele wyrzeczeń i cel prawie osiągnięty, chodź jest mały niedosyt, bo była większa siła, ale błędy się pojawiają i jest jak jest. Bardzo chciałem podziękować za wiele poświęconego czasu ojcu trenerowi Krzyśkowi Owsianemu za trening, mobilizacje, prowadził mnie do wyznaczonego celu, sorry, bo nie pykło, co miało, ale taki jest sport!
Fot. arch. Mateusza Malinowskiego
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze