- Czy to prawda, że zaraz po finałowym Rajdzie Koguta będzie można z Mrągowa wrócić do Oławy, by zwiedzić Muzeum Motoryzacji Wena?
- Nie. Jeszcze nie. Muszę spokojnie przyjechać do muzeum i dopracować niektóre szczegóły, by móc udostępnić zwiedzającym ekspozycję. W drugiej połowie czerwca otworzymy muzeum, ale nie znam jeszcze dokładnej daty. Teraz mam zbyt wiele spraw na głowie, aby się dodatkowo śpieszyć czy samemu wywierać na siebie jakąś presję. Nie chcę być uwięziony w jakimś terminie. Po prostu - będę gotowy, to otwieram drzwi i muzeum będzie czynne.
- Z tego, co wiem, to chyba nigdy nie będziesz całkiem gotowy, bo muzeum z założenia cały czas ma się zmieniać, rozwijać... Co to znaczy "będę gotowy"?
- Mam jeszcze dużo pracy. Trzeba zrobić opisy na każde auto. Siedzę tu cały dzień do wieczora i staram się to zrobić, ale dużo robię sam, a czasu zawsze mało. Oczywiście pewnych rzeczy w dniu otwarcia nie będę miał gotowych. Samo układanie wszystkiego, a to i rowery, i auta, wszystko trzeba tematycznie... Naprawdę jest sporo roboty przy tym, ale kiedyś - zapewne właśnie w czerwcu - uznam, że jestem gotowy do otwarcia.
- Czyli przynajmniej wszystko musi być poustawiane na swoich miejscach z opisami?
- A gdzie tam! Ustawione - TAK, ale w dniu otwarcia na pewno nie będzie wszystkich opisów, może jakieś 20%. Otwarcie zmieni o tyle, że będzie trudniej pracować, a trzeba będzie to robić.
- Kawiarenka będzie?
- Nie. Jeszcze nie, po otwarciu się nią zajmę.
- Bilety?
- Będą.
- Cena?
- Jeszcze nie wiem.
- To na jakim etapie teraz (tydzień przed Rajdem Koguta) jesteś gotowy procentowo?
- W 90% mamy zrobioną ekspozycję.
- Czego brakuje oprócz opisów?
- Muzeum PRL to jest kilkadziesiąt tysięcy eksponatów, a każdy trzeba wyczyścić i ułożyć na odpowiednim miejscu. Brakuje mi jeszcze paru działów do ułożenia, a to robię z reguły sam. Pracujemy teraz nad multimediami, dekoracjami, przygotowujemy laserowe show, żeby np. koła "kręciły się" w maluszkach, które stoją na półkach. Cały czas działamy. Pamiętaj, że tutaj nie pracuje sztab wynajętych ludzi. Głównie robimy to moimi prywatnymi pieniędzmi, a przecież trzeba też zarabiać. Dopiero więc gdy nie montujemy reklam, w wolnym czasie przyjeżdżamy tutaj. Robimy to wszystko systemem gospodarczym. W tej chwili pracuje tu kilkanaście osób, głównie z Weny. Nawet panowie z warsztatu pomagali mi w układaniu aut, a teraz pomagają praktykanci.
- Jesteś zadowolony z tego, co już się udało?
- Tak, jestem zadowolony, bo zaczynają do nas przyjeżdżać ciekawi ludzie, zafascynowani tym, co się tutaj dzieje. Okazuje się, że w Polsce prywatne muzeum jednak można zrobić. Można coś zrobić też w Oławie, a ja to zrobiłem przede wszystkim dla mieszkańców Oławy. Każdy z nich może być dumny, że coś takiego powstało właśnie tu, a nie gdzie indziej. Przecież miałem takie propozycje. Ale nie - będzie w Oławie. Jest to obecnie największe muzeum motoryzacyjne w Europie Środkowej, a zjeździłem całą motoryzacyjną Europę i wiem, co mówię. Brakuje mi jeszcze troszeczkę do muzeów niemieckich czy włoskich, ale jeżeli chodzi o naszą cześć Europu, to nie mamy konkurencji. To moim zdaniem będzie najładniejsze muzeum w Europie Środkowej, a na pewno też największe w Polsce. Ale nie rozmiar się liczy, tylko jakość eksponatów, które zbieram już od 30 lat.
- Ile ostatecznie pojazdów zobaczymy w Muzeum?
- 300 samochodów, 100 rowerów, 100 motocykli oraz kilkadziesiąt tysięcy eksponatów w 51 działach Muzeum PRL.
- Rozumiem, że ekspozycja będzie się zmieniała, bo masz przecież znacznie więcej pojazdów zabytkowych?
- Co pół roku będzie zmiana ekspozycji. Będą też wystawy czasowe. Obecnie wystawiane przedmioty to w około 90% moje prywatne zbiory, reszta to depozyty. Wiem, że wielu kolekcjonerów chciałoby wystawić swoje auta w moim muzeum, czekają już w kolejce, więc o rotację eksponatów się nie martwię. Zawsze będzie coś nowego, coś ciekawego. Wielu miłośników motoryzacji zna nas i chce akurat tutaj pokazywać swoje pojazdy. Ostatnio strażacy z województwa opolskiego przywieźli nam malucha, który... nigdy nie był myty. Serio! I nie zamierzymy go myć! To nówka wprost z taśmy, z 1987 roku. Daliśmy go za szybę, bo jest na nim kurz sprzed 37 lat! Ten samochód przyjechał z Polmozbytu do straży pożarnej, ale nigdy stamtąd nie wyjechał. I już jest ciekawa historia do opowiedzenia...
- Który eksponat najbardziej cię ucieszył?
Napisz komentarz
Komentarze