Pan Tadeusz pochodzi z Jelcza-Laskowic, pani Jadwiga z Piekar. Połączyła ich młodzieńcza miłość i tak zostało do dziś.
On jako młody szczawik, jak samo o sobie mówi, lubił jeździć rowerem po okolicy. Mając 16 lat często zaglądał do Piekar, gdzie mieszkała pewna dziewczyna. Pani Jadwiga, która - jak dziś mówi - była jeszcze wtedy dzieckiem, miała 13 lat, rzucała w jego rower kamyczkami, aby zwrócić na siebie uwagę. - Udało się i tak pozostało do dnia dzisiejszego - mówi patrząc na żonę z uśmiechem pan Tadeusz.
Gdy się pobierali, ona miała 22 lata, on 25. Było to 23 lutego 1974 w Jelczu-Laskowicach. Tego dnia wzięli zarówno ślub cywilny jak i kościelny. Oboje pracowali z Jelczańskich Zakładach Samochodowych. Pan Tadeusz głównie fizycznie, pani Jadwiga w biurze. Dzięki pracy w JZS otrzymali propozycję mieszkania w Oławie, skorzystali i w ten sposób od ponad 50 lat są mieszkańcami Oławy. Doczekali się dwóch synów, trzech wnuczek i jednego wnuka.
Pytani o receptę na długie szczęśliwe małżeństwo pani Jadwiga mówi, że recepty nie ma. Pan Tadeusz opowiada anegdotę. Reporter pyta małżonkę, jak to się stało, że doczekali się złotych godów. Ona, że przyjęli z mężem metodę, że jeżeli jest jakaś zła atmosfera, to wychodzą na spacer, każdy w swoją stronę.
- A właśnie, gdzie jest pani małżonek? - pyta reporter.
- Od rana na spacerze - odpowiada kobieta.
Bardziej poważnie jubilaci zgodnie przyznają, że w życiu bywa różnie, a ideałów nie ma. U każdego są wzloty i upadki. Oni są jednak z tych, którzy przegadują problemy, a nie przemilczają, bo to najgorsze rozwiązanie.
- Udało nam się - dodają. - Mamy wspaniałych synów. Nie mieliśmy córki, ale teraz za to mamy trzy wnuczki. Tak, śmiało można powiedzieć, że jesteśmy szczęśliwi. Cieszymy się, że doczekaliśmy tych złotych godów, a teraz żeby tylko jeszcze zdrówko dopisywało.
I tego głównie w imieniu redakcji życzymy Jubilatom!
Napisz komentarz
Komentarze