- Co się stało, że po kilku latach zdecydowała się pani wreszcie przerwać milczenie. Za każdym razem, kiedy prosiliśmy o komentarz do sprawy księdza Irka, odpowiedź była jedna: "Nie będę uzewnętrzniać publicznie swoich uczuć"
- Po prostu zaczęło nam się ulewać, bo tego wszystkiego jest za dużo. Mój wujek, osoba znana, dostarczył wszystkim wielu wrażeń, emocji i tematów. To wzbudziło komentarze. Złośliwe komentarze ludzi, którzy poczuli się rozczarowani, zdradzeni i zszokowani po jego śmierci. Dotknęło to ludzi mu bliskich, ale też tych dalekich. Rodzinę, przyjaciół, po prostu wszystkich. Każdy ma prawo do swoich emocji, ale nie każdy ma prawo do obrażania ludzi, którzy tu pozostali po jego śmierci. Odejście wujka to dla nas wielka pustka i luka. Ta dziura została zapełniona wszystkim co złe, a to dostarczyło nam jeszcze więcej negatywnych emocji. Ból, żal i żałoba po stracie wujka, której nie dane nam była nawet odpowiednio przeżyć. Każda śmierć bliskiej osoby jest trudna, a mnie dotknęło to szczególnie, bo kiedy miałam osiem lat, zmarła mi mama. Babcia przejęła rolę mamy zastępczej, ale zmarła po dwóch latach, później odszedł dziadek, z którym byłam mocno związana. Gdy miałam 22 lata zmarł mój ojciec. To jest pasmo strasznych przeżyć. Wujek był bardzo związany z moją mamą, bo to był jedyny jej brat. Była ciężko chora, gdy umierała. Na łożu śmierci trzymała go za rękę i mówiła: "Nie zostawiaj nigdy mojej Gosi samej". I tak było. Ja go czułam w każdym momencie życia, mniej albo więcej, ale był cały czas.
- Dlaczego jednak wcześniej, gdy te emocje były największe i w całym mieście aż huczało od plotek, nie chciała pani zabrać głosu? Dlaczego dopiero teraz, kiedy tak naprawdę jest już po wszystkim?
- Musiałam to w końcu zrobić. Moja rodzina została opluta, zmieszana z błotem, przedstawiani jesteśmy jako złodzieje, chłonni majątku, który pozostawił po sobie wujek.
- Na każdej konferencji prasowej organizowanej przez Krzysztofa Rutkowskiego padają określenia, że to siostrzenica utrudnia sprawę, a z domu wyniosła część rzeczy wujka. Nawet mocniej, że zrabowała. To samo przy każdej okazji powtarza Wiesława. Publicznie jest ujawniane pani nazwisko. Pracownicy Rutkowskiego publikują w internecie filmiki, gdzie doskonale panią widać, a w artykułach pada imię i nazwisko. Czy w związku z tym podejmie pani jakieś kroki prawne?
Odpowiedź na to i wiele innych pytań w najnowszym wydaniu "Powiatowej". Do kupienia również e-wydanie. Sprawdź tutaj: CZYTAJ ROZMOWĘ w całości TUTAJ Rozmawiała Agnieszka Herba [email protected]
Napisz komentarz
Komentarze