Specjaliści podkreślają, jak ważna jest w tym procesie rola rodziców. Zdaniem urzędników, oczekiwania rodziców względem placówek często są niemożliwe do spełnienia, z uwagi na uregulowania prawne Oławianka Anna Księżopolska jest mamą półtorarocznego Filipa. Opowiada jak - jej zdaniem - wygląda adaptacja dzieci w oławskim żłobku "Poranek". Wspiera ją mama, Danuta Księżopolska, babcia Filipa, pielęgniarka szkolna, pracowała na oddziale dziecięcym oławskiego szpitala: - Nie ma możliwości, aby w pierwszych dniach, co byłoby bardzo dobre dla dziecka, mama mogła wprowadzić je w nowe środowisko - mówi Danuta Księżopolska. Żłobkowa metoda krzywdzi dzieci? - Przez pierwszy tydzień pobyt w żłobku jest skrócony do godziny, dwóch dziennie, w zależności od tego jak bardzo dziecko płacze - mówi Anna Księżopolska. - Jeśli zachodzi potrzeba, panie dzwonią do mamy, aby odebrała je wcześniej. Co dzieje się na sali przez czas pobytu, tego rodzic nie ma możliwości zobaczyć. Bazuję tylko na informacji przekazywanej przez panie nauczycielki.
Spróbowałyśmy przez 5 dni podporządkować się tej żłobkowej metodzie, narzucanej przez panią dyrektor, ale z dnia na dzień było coraz gorzej. Filip ze strachu w żłobku robił kilka kupek w ciągu godziny (dziecko jest leczone w poradni gastroenterologicznej z powodu zaparć). Był bardzo zestresowany i zagubiony, nie jadł, schudł, w nocy budził się i sprawdzał, czy jestem obok. Zdaniem mamy, najgorszy był sposób przekazywania dziecka - wydzieranie go z rąk rodzica na korytarzu, krzyczącego, i zabieranie zapłakanego na salę. Poszła do dyrektor żłobka z pytaniem, czy nie mogłaby pobyć z dzieckiem na sali przez jakiś czas, bo takie formy adaptacji zaczynają już być w niektórych żłobkach stosowane.
Co było dalej? Przeczytaj obszerny artykuł na ten temat. Dostępny w papierowym wydaniu "Powiatowej" lub w e-wydaniu tutaj: http://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2016-11-24
Monika Gałuszka-Sucharska msucharska@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze