Reklama
Oława
Działkowcy są mocno zaniepokojeni tym, co dzieje się na torach i w pobliżu. Według nich młodzi ludzie traktują je jako drogę na skróty, a często również jako miejsce do imprez
Żeby zobaczyć, co tak bulwersuje działkowców, pojechaliśmy na miejsce. Najłatwiej tam trafić jadąc cały czas prosto ulicą Małopolną - to boczna droga po prawej stronie "Biedronki" przy ulicy Kilińskiego. O nagłośnienie problemu poprosił starszy człowiek, który do redakcji przyszedł w imieniu innych działkowców. Sytuację obserwuje od dłuższego czasu: - Po drugiej stronie torów przy polach pobudowali się ludzie, a młodzież, żeby zrobić sobie skrót do tamtej części miasta, całkiem zniszczyła ogrodzenie, które kolej zamontowała, aby uniemożliwić wchodzenie na tory. Wiem też, że w pobliskim lasku młodzież pije alkohol, później siedzą na torach, robią sobie zdjęcia. Tydzień temu widziałem, jak chłopak stanął na torach, a obok przejeżdżał pociąg. Nagrywał filmik i udawał, że ten pociąg jedzie na niego. Maszynista trąbił, ale to nie pomagało. Dużo dziewczyn też tam pije. Daję słowo, że jeśli nikt z tym nic nie zrobi, to dojdzie do tragedii. Niech się wreszcie ktoś tym zainteresuje, bo jak komuś dziecko zginie, to dopiero wtedy będzie lament.
Mężczyzna podkreśla również, że mocno pijana młodzież często jest agresywna. Twierdzi, że wiele razy zdarzało się, że w stronę działek leciały kamienie. Czy działkowcy poza tym, że mówią o problemie, zgłosili go odpowiednim służbom? - Tak, rozmawiałem z policjantem i zadzwoniłem też na straż miejską, ale... oni przyjechali w południe - dodaje mieszkaniec. - Strażnik stwierdził, że jest spokój i nic złego się nie dzieje. Wiadomo przecież, że o tej porze nic się tam nie będzie działo. Wytłumaczyłem, że aby to miało jakikolwiek skutek, muszą przyjechać wieczorem, kiedy młodzi ludzie piją, śmiecą lub chodzą po torach. Liczę, że jeśli ludzie to przeczytają w gazecie, to wreszcie coś się zmieni. W innym wypadku, jestem pewien, że ktoś tam zginie. Już była taka sytuacja, że 16-letnią dziewczynę w ostatniej chwili ściągali z torów, bo była tak pijana, że siedziała i nie reagowała. Nie mogła wstać o własnych siłach...
Zadzwoniliśmy na straż miejską i zapytaliśmy o problem na torach. Piotr Gawerski, zastępca komendanta SM powiedział, że jeszcze tego samego dnia wyśle tam patrol, aby zbadać sprawę. Zaznaczył też, że przynajmniej w ostatnich trzech tygodniach nikt nie zgłaszał strażnikom, aby ktoś w tym miejscu siedział lub przechodził przez tory. - Na pewno to sprawdzimy, to poważna sprawa, bo chodzi o bezpieczeństwo. Zniszczone ogrodzenie zgłosimy właścicielowi terenu.
(AH)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze