Reklama
Brzeg/Gać
Było groźnie 37 pracowników Zakładu Gospodarki Komunalnej z objawami zatrucia trafiło 14 maja do szpitali w Brzegu, Oławie i Opolu. Po zbadaniu terenu, strażacy nie wykryli skażenia
Około godz. 23.00 lekarz z brzeskiego szpitala powiadomił Komendę Wojewódzką Państwowej Straży Pożarnej w Opolu, że zgłosiło się do nich ponad 30 osób, uskarżających się na bóle głowy, nudności i krwawienie z nosa. Strażacy podjęli interwencję. Dołączyli do nich druhowie z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Oławie i grupa chemiczna z Wrocławia.
- Po sprawdzeniu terenu, na obecność niebezpiecznych gazów, nie stwierdziliśmy stężeń zagrażających zdrowiu człowieka - mówi Adam Janiuk oficer prasowy KW PSP w Opolu. - Dokładniejsze badania przeprowadziła jednostka chemiczna, ale też nie wykryto obecności niebezpiecznych gazów.
Gdy strażacy przyjechali do ZGK, było tam dwóch ochroniarzy. Jak powiedział nam Janiuk, mężczyźni nie mieli żadnych dolegliwości i objawów zatrucia. Przeprowadzono ich w bezpieczne miejsce, a teren zabezpieczono. Wrocławska grupa chemiczna skończyła pracę około godz 2.00. Teren sprawdziła też Państwowa Inspekcja Pracy oraz służby Powiatowej Stacji Epidemiologicznej w Oławie. Jak powiedziała nam Anna Ulicka, z oławskiego sanepidu, nie stwierdzono nieprawidłowości. Po przebadaniu, pracowników zakładu wypuszczono ze szpitala.
Dzień po zdarzeniu,prezes zarządu ZGO Gać Andrzej Sobolak wydał oświadczenie, w którym potwierdził, że kilku pracowników linii sortowniczej w godzinach popołudniowych 14 maja, zgłosiło kierownikowi sortowni dolegliwości związane z podrażnieniami górnych dróg oddechowych. Na badania skierowano 32 osoby z pierwszej i drugiej zmiany. Teren zakładu zabezpieczono. Strażacy nie stwierdzili jakichkolwiek substancji toksycznych chemicznie, czy radiologicznie. Strażacy wykluczyli też zagrożenie siarkowodorem. - Organizacja, bezpieczeństwo i higiena pracy są prowadzone w zakładzie w sposób przemyślany i skuteczny, o czym świadczy brak podobnych zdarzeń w przeszłości - czytamy w oświadczeniu. - Pracownicy linii sortowniczej są wyposażeni w odzież ochronną, w tym rękawice i maski. Ponadto, każde stanowisko pracy przy linii sortowniczej wyposażone jest w instalację wentylacji, co dzięki ciągłej cyrkulacji powietrza zapewnia jeszcze większe bezpieczeństwo pracy. Pomimo wyposażenia instaĺacji w możliwe najlepsze i najbezpieczniejsze rozwiązania, oraz pomimo szybkiej reakcji wyspecjalizowanych służb, które nie stwierdziły zagrożenia na terenie zakładu, pracę na linii zawieszono.
Od piątku 15 maja pracę na linii wznowiono. Tymczasem wśród komentarzy na portalu gazeta.olawa.pl, pojawiło się wiele głósów krytykujących zasady higieny pracy. Oto fragment jednego z nich: (...) Nikt w komentarzach ani w reportażach o tej firmie nie pokusił się do skomentowania faktu, że ludzie nadal nie selekcjonują śmieci i na taśmę trafiają różne artykuły, niekoniecznie przeznaczone na tego typu wysypisko np. martwe zwierzęta, baterie, farby czy rozpuszczalniki. Pracownicy firmy mieli nadzieję, że po tego typu zdarzeniu, przełożeni zwrócą uwagę na sprawę odpowiedniej wentylacji hal, niestety z tego co wiem, nadal nic się nie zmieniło. Musi chyba dojść do gorszej tragedii żeby ktoś wreszcie przejrzał na oczy, że prawidłowa wentylacja może zapobiec np. takiemu zbiorowemu zatruciu.
(WK)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze