skarb

7 marca podczas przenoszenia pozostałości po pomniku - w miejscu, gdzie ma stanąć rondo przy ul. Lipowej w Oławie - natrafiono na ciekawą kapsułę czasu. Szklaną! Co jest w środku?

Data nie jest przypadkowa. - Chcieliśmy w ten sposób uczcić ofiary II wojny światowej, a poza tym gdy nasza misja zakończy się sukcesem, to te środki, które tutaj spoczywają, mają posłużyć temu, aby wojen więcej już nie było - mówi Roman Furmaniak, prezes polsko-niemieckiej fundacji "Śląski Pomost". - Te dobra, które tu Niemcy pozostawili, mają się przysłużyć czynieniu dobra

To tylko wizualizacja, bo oranżerii dziś nie ma, ale właśnie tak to mogło wyglądać - głęboki odwiert w przypałacowym budynku, gdzie w wielkiej tajemnicy, pewnie pod osłoną nocy, Niemcy pod okiem profesora Grundmana spuścili trzy pojemniki ze złotem z wrocławskiego Reichsbanku. Fundacja "Śląski Pomost" jest przekonana, że dotarła jednego z nich

Co to jest? Na razie nie wiemy. Coś - to na razie słowo kluczowe w tej sprawie, którą media emocjonują się od ponad roku. A emocjonują się, bo chodzi o tony złota, o skarby nazistów z czasów II wojny światowej, o depozyty w tajemnych skrytkach, o dobra kultury wielkiej wartości itp. Czyli o wszystko to, co rozgrzewa wyobraźnię wszelkiej maści poszukiwaczy skarbów, rozwiązujących zagadki z przeszłości, czy wreszcie tylko pasjonujących się historią II wojny światowej.

Kiedy trzymamy w rękach przedmiot ze złota lub srebra, naturalna ciekawość (a może nawet troska) prowadzi nas podstawowego pytania - ile metalu szlachetnego zawiera ów przedmiot i jaka jest jego prawdziwa wartość?

Mieszkanka jednej z kamienic w pobliżu oławskiego sądu podczas remontu pod koniec ubiegłego roku znalazła stertę ponadstuletnich dokumentów. Czego dotyczą? Czy coś je łączy? Kto je tam schował? Z jakiego powodu? Dlaczego nie wrócił po nie? Tylko na część pytań jesteśmy w stanie odpowiedzieć...

Był rok 2010 i dom aukcyjny Sotheby`s w Paryżu: 126 750 euro po raz pierwszy, po raz drugi, trzeci - sprzedano! Przedmiotem aukcji był komplet 12 kubków, zdobionych misternie grawerowanymi przedstawieniami miesięcy, z warsztatu złotnika oławskiego Wolfganga Siegmunda Preusa

Oławianka przyniosła do redakcji talerzyk z XVII wieku i monetę sprzed 300 lat.

Jeśli ktoś sądzi, że problemy z zatrudnieniem, koncesjami, korporacjami, uprawnieniami zawodowymi, zawiłością prawa i podobnymi kwestiami są znakiem naszych czasów, jest w błędzie. Ten sam wachlarz trosk nie dawał zapewne spokojnego snu oławskim złotnikom już ponad trzysta lat temu.

Zastępcze banknoty z czasów wielkiego kryzysu, monety, fotografie oraz list - to było w zalakowanej butelce, zamurowanej w podłodze przy drzwiach wejściowych do ratuszowej kamieniczki. Przed remontem było tam wejście do redakcji naszej gazety