Norbert Basiura po 16 dniach aresztu wrócił do domu, do rodziny, wciąż wierzy, że jego niewinność będzie udowodniona.
Dowody w przypadku Basiury "nie mają takiej siły przekonywalności"
Chodzi o dowody obciążające Norberta Basiurę, a cytat pochodzi z uzasadnienia sądu apelacyjnego, który niedawno zadecydował o wypuszczeniu Basiury z aresztu
- 16.10.2020 12:40 (aktualizacja 28.09.2023 00:18)
Norbert Basiura został 25 września skazany przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu na 25 lat pozbawienia wolności, a świadczyły przeciwko niemu głównie ślady DNA na ubraniach ofiary, które biegły ocenił jako zgodne z jego profilem genetycznym, uznając je za ekstremalnie mocne dowody.
- Sąd przychylił się do tego, co znalazło się w naszym zażaleniu - mówi obrończyni Basiury mecenas Renata Kopczyk. - Mój klient w trakcie tego postępowania wielokrotnie wykazał, że nie utrudniał, nie utrudnia i nie ma zamiaru utrudniania jakiegokolwiek postępowanie, nie ma zamiaru mataczyć, a tym bardziej ukrywać się przed wymiarem sprawiedliwości. Temu dał wyraz przez całe 19 miesięcy, kiedy był na każdej rozprawie, stawiał się na każde wezwanie, był także przy ogłaszaniu wyroku. Sąd Okręgowy twierdził, że zagrożenie wysoką karę jest w tym przypadku samoistną przesłanka do zastosowania aresztu tymczasowego, jednak Sąd Apelacyjny był odmiennego zdania.
W uzasadnieniu pisemnym, znanym od wczoraj, sąd odniósł się także do prawdopodobieństwa popełnienia zbrodni miłoszyckiej przez Norberta Basiurę. - Dość powiedzieć, że o ile zebrane w sprawie dowody przeprowadzone na rozprawie, nie przesądzając ostatecznie o winie w stopniu wymaganym przez przepis 249 kpk (to dotyczący dużego prawdopodobieństwa popełnienia czynu - przyp. red.), wskazują na popełnienie przez Ireneusza M. zbrodni zabójstwa, o tyle nie mają takiej siły przekonywalności w stosunku do Norberta Basiury.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze