HISTORIA NIE Z PIERWSZYCH STRON GAZET
Około 800 lat temu na tym terenie szumiały rozłożyste dęby. Okolica była raczej nie zamieszkała. Dopiero, gdy książę Henryk Brodaty las ten podarował templariuszom, ci zaczęli organizować osadnictwo. A zakon ten był mistrzem w zarabianiu pieniędzy. Produkcja zbożowa, zorganizowana w nowoczesny (jak na XIII wiek) sposób, przynosiła duże zyski. Jednocześnie zaczęły się pojawiać problemy - ktoś kogoś zamordował, okradł, podpalił itp. Gdy udało się ustalić i pojmać winnego, należało go ukarać. Sądownictwo polskie, a w szczególności śląskie, ukształtowało się pod wpływem sądowych praktyk niemieckich. Prawo to przynieśli koloniści z Niemiec, masowo osiedlający się wśród ludności polskiej. Z biegiem czasu zwyczaje prawne osadników zaczęły się przyjmować tak powszechnie, że wyparły zwyczajowe prawo polskie. Procesy sądowe zaczęto prowadzić na wzór niemiecki. Według tych praw przyznanie się obwinionego do popełnienia przestępstwa stanowiło najważniejszy dowód w procesie. Ówcześni "prawnicy" wymyślili szereg sposobów, które wymuszały to przyznanie się. Szeroko uznaną metodą wymuszania były tortury. Do zadawania bólu służyły przyrządy, z początku proste, a z biegiem czasu coraz bardziej udoskonalane. Proces rozpoczynał się uwięzieniem człowieka podejrzanego. Więzień, w dzisiejszym znaczeniu tego słowa, nie znano. Do przetrzymywania uwięzionych służyły piwnice, lochy, wieże bramne, strażnice, a po wsiach - spichlerze, czasem chlewy.
Więzienie w Oleśnicy Małej stanowił ciemny loch, w budynku dzisiaj już nieistniejącym, w którym w roku 1900 istniał jeszcze słup z ciężkimi łańcuchami, do przywiązywania torturowanych. Jeśli przestępca przebywał dłużej w tym więzieniu, wskutek przedłużającego się śledztwa, wychodził z niego prawie ślepy.
Na wsiach prawo sądownictwa było w rękach urzędników książęcych, a później panów feudalnych. W określonym dniu przyjeżdżał książęcy urzędnik, nazywany wójtem i przed wszystkimi mieszkańcami okolicy rozstrzygał spory, karał winnych. Te doraźnie zwoływane wiece sądowe odbywały się pod gołym niebem, na obszernej polanie, pośród starych dębów, w rejonie dzisiejszego skrzyżowania drogowego.
Na ziemi oławskiej największe posiadłości ziemskie, a tym samym najwięcej poddanych, mieli joannici z Oleśnicy Małej. Dlatego też częściej mieli okazję rozsądzać spory i karać złoczyńców niż inni feudałowie. W roku 1321, gdy komturem joannitów (oni, bowiem w 1314 roku przejęli komandorię oleśnicką po templariuszach) został Kithil z Kithalicza, pozycja wójta zmniejszyła się wyraźnie. Rozstrzygał już tylko drobne zatargi. Jeżeli do trzech dni nie udało mu się ująć winowajcy, sprawę w swe ręce brał komtur i przy udziale ławników karał winnych. Wyroków śmierci ten sąd jeszcze nie mógł wydawać. Te zastrzegał sobie książę brzeski.
Napisz komentarz
Komentarze