Karpacz, Rzym i... „nieznani sprawcy”
Wkrótce potem, 26 sierpnia 1960, ksiądz Jan Janowski rozpoczął posługę duszpasterską w Karpaczu. Pracy miał wiele. Oprócz zwykłych obowiązków duszpasterskich prowadził 35 godzin katechezy tygodniowo, zajmował się także służbą liturgiczną ołtarza oraz kontaktami z młodzieżą. Wrodzone zdolności oraz systematyczna praca sprawiły, że młodym kapłanem zainteresowały się władze kościelne. Dzięki staraniom biskupa Pawła Latuska i za poparciem biskupa Bolesława Kominka, młody ksiądz otrzymał zaproszenie od ks. Władysława Rubina (późniejszego kardynała) na studia specjalistyczne do Rzymu. Z tej propozycji nie dane mu było jednak skorzystać, gdyż komunistyczne władze nie wyraziły zgody na wydanie paszportu. Niewykluczone, że były to skutki jasnej i konsekwentnej postawy odmowy „moskiewskich” propozycji. Podkreśleniem patriotycznego stanowiska księdza Janowskiego była też rozmowa przeprowadzona przed wyborami do Sejmu PRL. Głosowanie na „jedyną słuszną” listę było często sabotowane przez duchownych. Władze partyjne, aby zaktywizować wyborców, nakłaniały księży do głosowania i namawiania wiernych do oddania swych głosów na kandydatów w wyborach. W czasie jednej z takich rozmów ksiądz Jan miał stwierdzić: - Proszę panów, wy w swoich gazetach nie ogłaszacie naszych nabożeństw, my też nie będziemy ogłaszać na ambonie, że trzeba głosować i na kogo trzeba głosować. W odpowiedzi usłyszał, że nie będzie mu łatwo otrzymać paszport i wyjechać na studia do Rzymu. Tej obietnicy władze skrupulatnie dotrzymały. Wielokrotnie odmawiano mu paszportu na wyjazd za granicę. Wkrótce też, zapewne wskutek swojej nieugiętej postawy, został napadnięty i pobity przez „nieznanych sprawców”…
„Szkodliwa” kolęda i ciężka choroba
Kilkakrotnie przenoszony z parafii do parafii, w 1962 roku objął na dłuższy czas funkcję wikariusza w kościele pw. św. Henryka we Wrocławiu. Tam po raz kolejny przyszło mu zmierzyć się z tak bardzo nieprzychylną władzą. 23 lutego 1963 Prezydium Rady Narodowej we Wrocławiu wszczęło postępowanie w sprawie „szkodliwej dla państwa działalności ks. Jana Janowskiego, polegającej na nadużywaniu kolędy dla działalności szkodliwej politycznie i społecznie”. W decyzji Prezydium Rady Narodowej znalazł się też następujący fragment: - Wikariusz ksiądz Jan Janowski w czasie tegorocznej kolędy na terenie parafii nachodził mieszkania osób nieżyczących sobie wizyty duszpasterskiej, co stanowi naruszenie art. 252 par. 1 kodeksu karnego.
W czasie kolędy brutalnie ingerował w życie prywatne rodzin, wchodząc wbrew życzeniom do mieszkania obywatelki NN, indagując ją, czy brała ślub kościelny. Biorąc pod uwagę przytoczone fakty, stanowiące o działalności szkodliwej politycznie i społecznie ks. Jana Janowskiego Prezydium Rady Narodowej miasta Wrocławia uprzedza, że w razie nieskuteczności zarządzeń Kurii, zwróci się z prośbą o usunięcie go z zajmowanego stanowiska kościelnego. W obronie księdza stanęła Wrocławska Kuria Archidiecezjalna. W jej imieniu ks. biskup Andrzej Wronka odniósł się krytycznie do stanowiska Prezydium PRN. Zanim sprawa się wyjaśniła, lekarze zidentyfikowali u księdza Janowskiego niezwykle rzadką i ciężką chorobę - sarkoidozę. Diagnoza lekarzy była bezlitosna: księdzu Janowi dawano tylko kilka tygodni życia. Po wielu miesiącach walki organizm przezwyciężył chorobę. Na osobistą prośbę proboszcza Jana Kozaka, po odbytej kuracji przeniesiono księdza Jana do parafii pw. św. Bonifacego w Zgorzelcu. Ojciec duchowny Po trzech latach pracy w zgorzeleckiej parafii, 1 sierpnia 1967 powołano księdza Janowskiego na ojca duchownego w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym we Wrocławiu, na mocy dekretu księdza biskupa Bolesława Kominka. Powierzono także stanowisko moderatora Ośrodka Powołań Kapłańskich i Zakonnych Archidiecezji Wrocławskiej. Z zachowanych relacji wynika, iż formacje alumnów były jego głęboką troską, której poświęcił wiele wysiłku. Efektem wytężonej pracy była też rozprawa licencjacka pt. „Elementy formacji seminaryjnej w świadomości alumnów-żołnierzy na podstawie analizy dokumentów osobistych”. Z tego okresu pochodzi też pokaźna korespondencja, obejmująca 750 listów do podopiecznych, ukazująca troskę o duchowy rozwój alumnów, powołanych do służby wojskowej.
Napisz komentarz
Komentarze