- Nie mógłbym zacząć od czegoś innego, skoro przed wyborami do Sejmu przyznała się pani, że mieszkała w Oławie.
- Co prawda krótko, bo życie zawodowe ułożyło mi się tak, że musiałam wyjechać do Warszawy, ale fakt, mieszkałam. Pochodzę z Wrocławia, gdzie kończyłam studia, chodziłam do szkoły i podejmowałam pierwsze prace. Ale to Oława była tym miejscem, w którym zdecydowaliśmy się z mężem zamieszkać na swoim. Mój mąż jest z Bielawy, więc doskonale znaliśmy specyfikę mniejszych miejscowości i wiedzieliśmy, że życie w takim miasteczku może być spokojniejsze, a także odpowiadające na potrzeby młodych ludzi, którzy chcą zakładać rodziny i rozwijać się zawodowo. Byłam wtedy na studiach doktoranckich, więc bliskość Wrocławia pozwalała mi bez przeszkód kontynuować edukację. Nie bez znaczenia były też ceny nieruchomości. Przez lata wynajmowaliśmy przeróżne mieszkania we Wrocławiu i koszt wynajmu niewielkiego lokum był dużo większy od potencjalnej raty kredytu na zakup mieszkania w mniejszym mieście. Rozglądaliśmy się w różnych miejscach. Oława urzekła nas bliskością przyrody i infrastrukturą. Odnieśliśmy wrażenie, że nie jest to po prostu sypialnia Wrocławia.
- Kiedyś bardzo często tak o Oławie mówiono.
- Jeśli nawet takim miejscem była, to na pewno się bardzo zmieniła. Już wtedy widziałam postępujący rozwój i gdy patrzę na Oławę dziś, to mam wrażenie, że odzyskuje ona swoją autonomię, pozostając w ścisłym związku z Wrocławiem. Odległość i łatwość dojazdu do stolicy województwa oczywiście zawsze będzie bardzo istotna. Oława ma jednak swój własny charakter, historię i specyfikę. Gdy tu mieszkałam, pojawił się zwyczaj odgrywania hejnału. To ładny znak, że także kulturowo Oława dba o swoją tożsamość miejską. Poznałam wiele osób, które przeprowadziły się tu z większego miasta. Nawet jeśli decyzja była podyktowana bliskością do Wrocławia i niższymi cenami, to szybko okazywało się, że bardzo lubią Oławę, czują się z nią związane i chcą tutaj zapraszać bliskich. Sama chętnie to robiłam. Chodziliśmy na lody do słynnej lodziarni przy ul. Rocha i poznawaliśmy lokalną specyfikę. Bardzo dobrze wspominam ten czas. Wyjechałam tylko ze względu na pracę. Pozostał ogromny sentyment, więc gdy mam okazję, chętnie tu przyjeżdżam.
Napisz komentarz
Komentarze