25 sierpnia po raz kolejny zeznawali w sądzie biegli, o których obecność wnosili obrońcy oraz oskarżony Ireneusz M.
Pierwszy przed sądem stanął Krzysztof Koloch z Laboratorium Kryminalistycznego KWP we Wrocławiu i ponownie tłumaczył zawiłości związane z badaniami DNA śladów biologicznych znalezionych na ubraniach Małgosi. Zdaniem biegłego wskazują one zarówno Ireneusza M. jak i Norberta Basiurę (zgodził się na podawanie nazwiska), przy czym - jak mówił biegły - w przypadku Basiury udało się wyodrębnić czysty profil DNA.
Jak mówił przed sądem poprzednim razem, specjaliści w szczególności badali ślady na rajstopach zamordowanej Małgosi. W wyniku tych badań w próbkach pobranych ze śladów uzyskano mieszaninę DNA Ireneusza M. i Norberta Basiury, jak również uzyskano czysty profil Basiury.
- W żadnej próbce nie stwierdziłem dominującego profilu Ireneusza M., są to mieszaniny - mówił Krzysztof Koloch.
- A co to znaczy czysty profil Norberta Basiury? - dopytywał sąd.
- To profil zawierający cechy DNA, które są zgodne z cechami z materiału porównawczego, pobranego od pana Basiury - tłumaczył biegły, co znaczy, że to mocny dowód na to, że dana próbka pochodzi akurat od Norberta Basiury, a nie od jakiejkolwiek innej osoby. Krzysztof Koloch przyznał, że ze względu na miejsce i czas zabezpieczenia (mróz, śnieg) oraz sposób i okres przechowywania ślady już z założenia były trudne do zbadania. Zdaniem biegłego, który nawet dzień przed przyjściem na rozprawę kolejny raz sprawdzał tzw. iloraz wiarygodności uzyskanych wyników, jest on jednak tak wysoki, że użył sformułowania "mamy ekstremalnie mocny dowód".
25 sierpnia obrońcy pytali, dlaczego w opinii raz jest informacja o tym, że jakaś próbka była badana dwukrotnie, innym razem, że trzykrotnie.
- Nastąpił niefortunny zbieg okoliczności, zwykła pomyłka - biegły prostował niektóre swoje sformułowania.
Obrońca Ireneusza M. mówił, że czuje niedosyt informacji na temat sposobu badania przez biegłego i zadawał sporo pytań. Oto fragment wymiany zdań:
- Czy w protokole ujawnia się stan uszkodzenia materiału dowodu rzeczowego, z którego pochodzi próbka, np. stan sukienki? - pytał obrońca Tomasz Stykała.
- Są zdjęcia, jest załączony materiał poglądowy...
- Czy biegły poddaje oględzinom materiał dowodowy i wpisuje do opinii informacje np. o uszkodzeniach?
- Dokonując oględzin nie opisuję wcześniejszych uszkodzeń, jeżeli były to duże uszkodzenia, jak w przypadku bluzki, zaznaczyłem, że jest uszkodzona, ale nie podawałem charakteru tego uszkodzenia, czy np. było to rozcięcie, bo nie jestem biegłym od tego. W przypadku majtek, sukienki i rajstop nie zawarłem takiego opisu uszkodzeń, ale w przypadku bluzki już jest taka informacja, podobnie jak w przypadku sznurówek.
- Czy materiał dowodowy nosił ślady poprzednich badań, były wycięcia itp.?
- Tak, były takie ślady na materiale dowodowym
- Czy pobierał pan próbki z miejsc zbliżonych do tych, z których pobierano materiał do poprzednich badań?
- Były to przyległe miejsca, np. w przypadku majtek nie sposób pobrać kolejnych próbek z tych miejsc, z których poprzednio nie pobierano.
Obrońca Norberta Basiury ponownie wyraziła zdziwienie tym, że na rajstopach ofiary nie znalezionoj DNA Małgosi, było za to doskonale zachowane DNA jej klienta.
- Rozumiem, że pani mecenas spodziewałaby się DNA ofiary, ale mimo to nie ma go, jest za to DNA jej klienta, ale ja nie mam wpływu na wynik badania - odpowiadał biegły i znów przyznał, że też był zaskoczony takimi wynikami.
- Jestem laikiem, staram się zrozumieć... - mówiła zaś mecenas Renata Kopczyk i zasypywała biegłego bardziej szczegółowymi pytaniami.
Norbert Basiura też pytał: - Czy można określić, jak długo nasienie znajduje się na materiale, z którego je pobrano?
- Żadne z badań nie jest w stanie tego określić - przyznał biegły.
- A czy wydał pan kiedykolwiek opinię niezgodną ze stanem faktycznym?
Biegły przyznał, że kiedyś zapomniał w opinii słowa "nie", co generalnie zmieniło jej wymowę, ale - jak tłumaczył - to była zwykła pomyłka pisarska.
- Czy w mojej sprawie biegły też mógł się pomylić?
- Akurat w tym przypadku nie ma możliwości pomyłki, bo tu zrobiono trzy różne opinie, w tym jedną przygotowywał cały zespół. Mało tego, kolejna osoba w laboratorium dokonuje sprawdzenia poprawności wykonanych badań, czego kiedyś się nie praktykowano.
*
Napisz komentarz
Komentarze