Nazwisko hrabiego
Do sterowców przylgnęła nazwa "Zeppelinów", która dzisiaj kojarzy się raczej z nazwą brytyjskiego zespołu rockowego, a nie ze statkiem latającym. Zespół "Led Zeppelin" na okładce swojej pierwszej płyty umieścił zdjęcie ostatniej, największej i najtragiczniejszej katastrofy sterowcowej, która definitywnie przerwała rozwój tych interesujących gigantów. 6 maja 1937 roku, największy w dziejach sterowiec LZ-129 "Hindenburg", po przylocie z kompletem pasażerów z Niemiec do USA, podchodząc do lądowania pod Nowym Jorkiem, eksplodował i spadł w płomieniach, grzebiąc w swych szczątkach 36 osób (na pokładzie było 97 członków załogi i pasażerów). Od tego czasu nikt już nie buduje statków podobnej wielkości, nie napełnia ich łatwopalnym wodorem, a te, które latają obecnie, są bardzo małe i o zupełnie innej konstrukcji.
Złote lata W czasach swej świetności sterówce utrzymywały regularną komunikację pasażerską między Europą a Ameryką, przewożąc w luksusowych warunkach tysiące pasażerów. Te latające monstra miały ponad 250 metrów długości i od 20 do 30 metrów średnicy. Ich masa startowa wynosiła ponad 360 ton - ale oczywiście, jak przystało na aerostaty, były lżejsze od powietrza. Nie latały zbyt szybko, za to bardzo stabilnie i majestatycznie. Po przegranej w pierwszej wojnie światowej, Niemcy musieli oddać 8 swoich sterowców zwycięskim aliantom, a pozostałe zniszczyć. Pierwszy z nowej serii sterowiec LZ-120 zbudowano już w 1919 roku. Następnym był LZ-127 i to właśnie on przyleciał do Oławy w 1930 roku. LZ-127 nazwano, na pamiątkę twórcy całej floty sterowców, imieniem "Graf Zeppelin".

Hrabia Ferdynand von Zeppelin (1838 -1917) - źródło WIKIPEDIA
Nowy, ogromny sterowiec komunikacyjny był dla Niemców wielkim powodem do dumy. Już w 1928 roku odbył swój pierwszy lot do Nowego Jorku, a następnie wyruszył w podróż po Europie. Trasa jego rajdu przebiegała również przez Oławę. LZ-127 był przedmiotem ostrego konfliktu pomiędzy jego właścicielami a nazistowską propagandą. Hitler domagał się umieszczenia na?
sterowcu ogromnych swastyk. Dyrektor i właściciel spółki sterowcowej - dr IŁ Eckener - zdecydowanie przeciwko temu protestował, słusznie obawiając się negatywnych reakcji społeczeństwa amerykańskiego, aktywnie protestującego przeciwko faszyzmowi. Swastyki namalowano więc dopiero na LZ-129, noszącym imię marszałka Hindenburga.
Zeppelin nad Oławą
24 czerwca 1930 roku w Oławie z zainteresowaniem oczekiwano przylotu "Zeppelina". Wielu mieszkańców i kilku fotografów zajęło miejsca na dachach swoich domów. Wielkie latające cygaro, w całości pomalowane srebrną farbą, powoli, na niskim pułapie, przez kilkanaście minut krążyło nad miastem. Sterowiec nie wylądował jednak w Oławie. Przy jego rozmiarach trudno było znaleźć tu odpowiednie miejsce, umożliwiające zacumowanie kolosa. Po kilku rundach nad miastem, LZ-127 odleciał do Wrocławia. Po tym zdarzeniu pozostały nam do dziś jedynie zdjęcia.
Początek końca epoki
Po katastrofie "Hindenburga" Niemcy wstrzymali program rozwou sterowców. LZ-127 był wykorzystywany do lotów propagandowych i szpiegowskich, m. in. latał wzdłuż granicy z Polską. Po wybuchu II wojny światowej, ostatnie dwa niemieckie sterówce - LZ-127 i LZ-130, na rozkaz dowództwa Luftwaffe, przeleciały z macierzystego portu we Friedrichshafen do Frankfurtu nad Menem, gdzie ulokowano je w hali sterowcowej. Baloncty (zbiorniki nośne) opróżniono z gazu i przystąpiono do demontażu konstrukcji.
6 maja 1940 roku wybuchł pożar, który zniszczył halę z resztkami sterowców. Pozostałości skruszono materiałami wybuchowymi i pocięto palnikami. Taki był koniec wielkiego LZ-127 "Graf Zeppelin", który odwiedził nasze miasto.
Przemysław Pawłowicz
Tekst ukazał się w Wiadomościach Oławskich nr 26/1996
Napisz komentarz
Komentarze