*
Tekst został napisany przez uczennicę. Powstał podczas warsztatów "Dziennikarskie Eksperymenty", zrealizowanych przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.
*
- Co pana skłoniło do podjęcia się psychologii?
- Szczerze powiedziawszy, to od zawsze byłem zainteresowany tymi tematami. Gdzieś tak naprawdę od małego przewijało się takie zainteresowanie - najpierw czasopismami z tym związanymi później już stricte psychologią. W wieku licealnym zdałem sobie sprawę z tego, że to jest w sumie kierunek, w którym chciałbym iść, że jest to dla mnie bardzo interesujące. Praca z drugim człowiekiem wydaje się ciekawa i same zagadnienia kryjące się za psychologią, też są intrygujące.
- Jaka droga doprowadziła do miejsca, w którym jest pan teraz?
- Od małego byłem dosyć ukierunkowanym umysłem ścisłym, miłośnikiem biologii i kierunków pokrewnych. Byłem na profilu chemiczno-biologicznym w liceum. W międzyczasie pani psycholog opowiadając na zajęciach o pracy psychologa, zainspirowała mnie żeby spróbować z psychologią.
- W jakim wieku najczęściej są osoby uczęszczające do psychologa?
- Jeśli chodzi o spektrum mojej pracy, nie ma wieku właściwego w jakim ludzie przychodzą. Tak naprawdę mamy pełen przekrój - od maleńkości z rodzicami aż po późną dorosłość. Co prawda w badaniach wychodzi, że większe zaufanie do psychologów i do psychoterapeutów ma młodsze pokolenie, ale z racji tego, jaką rolę pełnimy, mamy możliwość spotkania się z ludźmi w różnym wieku.
- Czy na takiej wizycie jest poruszana jakaś konkretna tematyka?
- Oczywiście, biorąc pod uwagę to, że obowiązuje mnie tajemnica zawodowa, mogę jedynie powiedzieć, że tak naprawdę jest to kryzys sam w sobie, bo my jesteśmy Powiatowym Ośrodkiem Interwencji Kryzysowej, a ja działam w jego obrębie. Kryzys jest bardzo szerokim zagadnieniem, dotykającym bardzo wielu różnych dziedzin życia - od pogorszenia się zdrowia po kryzys w rodzinie czy kryzys rozwojowy, a co za tym idzie mierzenie się z nowymi zadaniami. Może nim być także rozpad rodziny i różne tego typu rzeczy, a nawet bycie uczestnikiem lub świadkiem poważnego wypadku.
- Jest ogólna świadomość ludzi, że mogą korzystać z takiej pomocy?
- Staramy się na każdym kroku to nagłaśniać. Staramy się wychodzić do ludzi, organizować różne akcje, organizujemy szkolenia. Oczywiście działają u nas kontakty pomiędzy instytucjami, na przykład ośrodkami pomocy społecznej, jeśli jest potrzeba, one kontaktują się z nami. Również zaangażowane są sądy, policja. Te instytucje nie są same, współpracujemy i wymieniamy się informacjami, potrzebnymi, aby pomagać. Kiedy ktoś zgłasza się z konkretnym problemem lub my docieramy do takiej osoby, kierujemy do nas lub do danej instytucji, kiedy jest taka potrzeba.
- Czy łatwo jest dotrzeć do takich osób?
- Sam nie zajmuje się docieraniem do takich osób. Jestem już raczej na finiszu, mówiąc obrazowo. Do mnie przychodzą zwykle ludzie, a docieraniem do nich zajmują się zwykle pracownicy z pierwszej linii to znaczy z ośrodków pomocy społecznej, interweniująca policja, a czasami ludzie sami docierają do takich informacji, dochodzą do wniosku, że potrzebują pomoc. Mamy też Facebooka i tak dalej, staramy się docierać z informacją o świadczonej pomocy.
- Wynika z tego, że nie brakuje możliwości zwrócenia się o pomoc.
- Staramy się na ile jest to możliwe z naszej strony rozwijać świadomość społeczną na nasz temat. Wkrótce będę prowadził warsztaty w szkołach, żeby uświadomić jeszcze młodszym ludziom jak funkcjonuje Powiatowe Centrum Pomocy w Rodzinie i jakie pełnimy zadania.
- To ważne, bo w dzisiejszych czasach młodzież nie wie, że może skorzystać z pomocy.
- Zmagają się z różnymi sytuacjami, dlatego doceniam to, że takie instytucje są i działają, bo faktycznie młodzież ma różne problemy i nie zawsze się z tym zgłasza, ale jednak jakoś szuka pomocy.
- Co najczęściej sprowadza młodych ludzi do gabinetu psychologicznego?
- Ciężko odpowiedzieć na to pytanie, bo są to sprawy indywidualne. To, co dla jednego jest sprawą kryzysową dla innego może być czymś zwykłym, czymś do przejścia To nie znaczy, że osoba, która się zmaga z jakimś kryzysem, jest w jakiś sposób gorsza. Osoba taka nie powinna się z tym źle czuć. Poszukiwanie pomocy, umiejętność sięgania po pomoc to już jest jakąś kompetencją, czyli pozytywną cechą.
- Czy uważa pan, że przychodzenie do psychologa jest popularne?
- Mam niestety nie tyle wrażenie, ale spotykam się ze stereotypem, że chodzenie do psychologa jest w jakiś sposób stygmatyzujące. To nie działa w ten sposób. Nie zajmujemy się tym, żeby w jakimkolwiek stopniu kogokolwiek diagnozować na naszych spotkaniach, tylko żeby razem pochylić się nad danym problemem. Psycholog jest osobą, która nie ocenia, stara się towarzyszyć danej osobie. Co nie zmienia faktu, że rzeczywiście taki stereotyp przewija się u niektórych ludzi.
- Co w przypadku, kiedy osoba jest zamknięta i nie jest łatwo jej się otworzyć?
- Postępowanie w takiej sytuacji może być różne. Możemy pomilczeć przez kilka minut, co bywa samo w sobie wyzwalające, bo taka osoba sama w sobie musi zmierzyć się z tym, co dzieje się w środku. Rozmowa o emocjach lub pytania dotyczące tego, co się wydarzyło w danym dniu, są tymi podstawowymi.
- Z czym zmaga się psycholog na co dzień?
- Psycholog zmaga się na co dzień z oddzieleniem życia prywatnego od zawodowego, aby nie wpływać w jakikolwiek sposób na pacjenta. Sztuka bycia psychologiem polega na dążeniu do nabywania nowego doświadczenia, zgłębiania wiedzy, dążenia do pomocy i wsparcia osoby, która tej pomocy wymaga.
- Czy ta praca jest zadowalająca?
- Na pewno jest satysfakcjonująca z mojej perspektywy.
- Długo pan już pracuje w tym zawodzie?
- Psychologiem tutaj w POIK jestem od maja, wcześniej jeszcze w czasie studiów współpracowałem dwa lata z Pracownią Konsultacji Poradnictwa Psychologicznego działającą przy Uniwersytecie Wrocławskim. Nabywaliśmy pierwszych doświadczeń, pierwszych konsultacji z klientami i superwizji. W międzyczasie robiłem praktyki studenckie w Dolnośląskim Centrum Onkologii.
Napisz komentarz
Komentarze