6 lutego nad Odrą, w sąsiedztwie rezerwatu "Łacha Jelcz" przeprowadzono badania terenowe w formie odwiertu geologicznego, potrzebne do wydania decyzji środowiskowych. Świadkiem tych działań był radny Ireneusz Stachnio.
- Odwiert wykonano na głębokość ponad jedenastu metrów - mówi. - Na całym profilu znajduje się piasek, dopiero poniżej jedenastego metra pojawiają się przewarstwienia. Wydobyte rdzenie z płytszych głębokości zawiera dużą ilość wody. Rdzenie z większych głębokości miały suchą, zwartą strukturę. Na takim podłożu można budować wieżowce, a nie tylko instalować filary pod estakadę i most dla kolei. Z informacji jakie posiadam, to jedyny odwiert w naszej gminie. Podobny wykonano wcześniej w Siechnicach, następne będą wykonywane na trasie kolei w większych ilościach, ale już poza naszą gminą. Uważam, że przeprowadzenie jedynego w naszej gminie odwiertu rdzeniowego w tym miejscu jest niereprezentatywne. Wykonano go na terenie o stabilnym podłożu i dużych pokładach czystego piasku. Wiadomo o tym od kilkudziesięciu lat. Były tam prowadzone geologiczne odwierty poszukiwawcze. W tym miejscu miała powstać piaskownia, co się nie wydarzyło prawdopodobnie ze względu na lokalizację na obszarze chronionym prawem Natura 2000 i Grądy Odrzańskie. Dlaczego odwiertów nie przeprowadzono w innych miejscach, np. w starym korycie Odry? Obecne koryto przebiegające przez teren naszej gminy jest tworem sztucznym, powstałym w XIX wieku. Wcześniej Odra miała inny bieg. Być może podłoże w starym korycie jest niestabilne z kurzawką gruntową. Są to miejsca o luźnym, niespoistym podłożu, zachowującym się w całej swojej masie jak ciecze. Takie kurzawki są w okolicach przebiegu wariantu 44. Kilka lat temu na takiej kurzawce topiła się koparka. Kierowca ratował się ucieczką.
Radny relacjonuje, że spotkanie miało bardzo dynamiczny i emocjonujący przebieg. Gdy wykonywał zdjęcia, miał słyszeć ostrzeżenia, że pracownicy wezwą policję. Ostatecznie to on zadzwonił do funkcjonariuszy, którzy przez dwie godziny się nie zjawili. Na miejsce przyjechali jednak przedstawiciele ruchu społecznego "Nie dla wariantu 44".
- Emocje opadły, gdy wyjaśniliśmy, że jesteśmy grupą, która aktywnie sprzeciwia się budowie Kolei Dużych Prędkości w wariancie 44 i nie mamy żadnych pretensji do firm, wykonujących zlecone prace - kontynuuje. - Geolodzy przyznali, że po raz pierwszy spotkali się z takim zainteresowaniem mieszkańców i potwierdzili, że słyszeli o dużym proteście w naszej gminie. Na przebiegu trasy pojawiły się także paliki z oznaczeniami i czerwonymi wstążkami. Tam, gdzie teren jest bez roślinności paliki rozmieszczone są co kilkadziesiąt metrów. Tam, gdzie jest gęsta roślinność - co kilka metrów. Jaki jest cel takiego oznakowania przy współczesnym GPS?
Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej opowiada o jeszcze jednej sytuacji związanej z planowaną budową KDP: - W ubiegły piątek w Piekarach razem z sołtysem Piotrem Widłą wieszałem na płocie baner przeciwko wariantowi 44. Podszedł do nas pan i poprosił o zgodę na zmierzenie poziomu wody w studni przydomowej. Dopytaliśmy się w jakim celu wykonuje pomiar. Okazało się, że zlecenie na pomiar poziomu wód płytko zalegających (takich, jak w studniach) ma związek z budową wariantu 44. Powiedział, iż przy takim obciążeniu gruntu (nasyp kolejowy ma mieć wysokość około 10 metrów) oraz nasileniu budowlanego transportu ciężkiego, mogą nastąpić przemieszczenia wód. Może nastąpić obniżenie wód i studnie wyschną. Na moje pytanie, czy będzie badał poziomy wody w ujęciu wody pitnej dla naszej gminy, które znajduje się kilkaset metrów od planowanej trasy kolejowej, odpowiedział, że to zadanie dla innej firmy specjalistycznej. Panowie od wierceń nad Odrą także potwierdzili, że takich badań nie wykonują, to za duża odpowiedzialność.
______
Cały tekst przeczytacie w papierowym wydaniu "Gazety Powiatowej", dostępnym także online: https://eprasa.pl/news/gazeta-powiatowa-wiadomo%C5%9Bci-o%C5%82awskie/2022-02-10
Napisz komentarz
Komentarze