Po przedwczesnej śmierci w 1675 roku ostatniego Piasta księstwo legnicko-wołowsko-brzeskie przeszło pod bezpośredni zarząd cesarski w Wiedniu. Księstwo brzeskie wraz z Oławą, dotąd niemal całkowicie protestanckie pod rządami książąt piastowskich, zaczęło odczuwać zmiany związane z prowadzoną konsekwentnie, nierzadko siłowo i brutalnie, rekatolizacją, którą cesarze habsburscy zaprowadzali już od pół wieku na Śląsku. W samej Oławie zmiany opóźniła nieco wdowia rezydentura księżnej Ludwiki, ale i tu do końca XVII wieku luteranom zamknięto lub odebrano wszystkie kościoły (w samej Oławie - kaplicę zamkową, miejski kościół św. Błażeja i Świerada, kościółek polskiej parafii luterańskiej), szkoły, szpitale i urzędy. Pozostawiono protestantom jedynie niewielki kościół w Godzikowicach, zabroniono nawet nabożeństw domowych wymuszając konwersję na katolicyzm. Sytuację zmieniły wydarzenia tzw. wojny północnej, a konkretnie wejście wojsk szwedzkich do Saksonii. Na mocy wspomnianego już rozejmu w Altranstadt w 1706 roku został uwolniony i powrócił do Oławy królewicz Sobieski, ale w 1707 roku król szwedzki Karol XII w reakcji na liczne skargi śląskich protestantów zmusił cesarza Józefa I Habsburga pod groźbą zajęcia Śląska do wycofania prześladowań wobec protestantów. Podpisany pod koniec lata w 1707 roku również w Altranstadt układ, znany obecnie jako Konwencja Altransztadzka, przywracał luteranom ich parafie, szkolnictwo i inną działalność społeczną, a przede wszystkim wolność wyznania. Zwrotem kościołów na terenie księstwa kierować miała specjalna komisja cesarsko-szwedzka, która rezydowała siedzibie starostwa w Brzegu. Trudno dziś oceniać, ze względu na brak przekazów historycznych, czy i w jakim stopniu królewicz Jakub jako katolik miał realny wpływ na sytuację w Oławie, będąc jednocześnie politycznie zaangażowany w starania o tron po ojcu. Król szwedzki jako sprawca uwolnienia w 1706 roku królewicza z saskiego uwięzienia i protestant był jednocześnie głównym sojusznikiem w tych staraniach. Utworzona w 1685 roku parafia katolicka, której nielicznymi członkami byli na początku urzędnicy cesarscy i ich rodziny, ze względu na przybyłe do miasta dwory Sobieskich, znacznie zwiększyła swoją liczebność. Na jesieni 1706 roku biskup wrocławski Franciszek Ludwik Neuburg zarządził wizytację w kościołach diecezji. Komisja przybyła do Oławy 21 listopada i inwentaryzacyjnie opisała stan czynnych kościołów, ich wyposażenie, sytuację duchownych i wiernych oraz ekonomikę poszczególnych parafii. Niemal na samym początku protokołu wizytacyjnego w Oławie, opisującego wnętrze kościoła pod ówczesnym wezwaniem św. Błażeja i Świerada znajdujemy informację o trzech ołtarzach, które znajdowały się w kościele. Protokół wymienia ołtarz boczny, poświęcony św. Antoniemu, drugi ołtarz boczny, opisany jako stary, ale "całkiem ładny" i może tu chodzić o pierwotny ołtarz główny służący parafii luterańskiej. Szczególnie interesujący jest ołtarz wskazany jako główny, który składał się z obrazu przedstawiającego scenę Zwiastowania Marii - scenę znaną z Ewangelii św. Łukasza z pierwszego rozdziału oraz siedmiu figur. Protokół wprost wymienia Gabriela Wyhowskiego, marszałka dworu królewicza Jakuba, jako fundatora. Na Wyhowskiego jako fundatora wskazuje także relacja proboszcza parafii katolickiej pod wezwaniem Św. Trójcy, Franciszka Dismasa Tichego, która opisuje wydarzenia związane z przekazaniem kościoła luteranom. Z tego samego dokumentu dowiadujemy się, że cały ołtarz główny, którego obraz był zapewne podstawowym elementem, instalowano we wnętrzu ponad cztery tygodnie, a całość kosztowała ogromną na owe czasy sumę 1500 florenów. Można tylko przypuszczać, że zamówienie o takiej skali nie mogło zostać zlecone później niż 1705 roku. Wydarzenia spisane ręką proboszcza, bezpośredniego uczestnika przekazywania kościoła w luteranom to dzisiaj niezwykle cenny dokument, ponieważ opisuje szczegółowo przebieg wydarzeń, które mogą nam pomóc wyjaśnić, jak obraz Zwiastowania Marii znalazł swoje miejsce w kościółku św. Rocha. Oddajmy zatem na chwilę głos autorowi tego dokumentu.
Jest sobotni wieczór 3 grudnia 1707 rok, urzędnik cesarski oświadcza księdzu Franciszkowi Tichemu, że następnego dnia klucze kościoła miejskiego mają zostać dostarczone do komisji cesarsko-szwedzkiej do Brzegu i złamanie tego terminu zagrożone będzie niełaską cesarską i wygnaniem:
...Tak więc, gdy się o tym dowiedziałem, natychmiast tego samego wieczora w sobotę posłałem po kilku katolickich mieszczan i wyrobników, sam wzywany, by cześć Światłości Bożej ratować i aby wraz ze mną udali się do kościoła i wprzódy namówieni ołtarz główny odejmować pomogli. Co też uczyniliśmy w cztery godziny, szkody nijakiej nie czyniąc, choć przecież sam ołtarz w czasie pełnych czterech tygodni był na on czas stawiany. Jako że okrutne zimno panowało, posłałem tedy do Żydów po pięć garnców wódki i cały mój zapas chleba, co go dziesięć bochenków ostało, aby się na wpół przemarznięci współtowarzysze posilić mogli i wzmocnić, tak i bez zbędnej zwłoki ołtarz radę dali z kościoła salwować. Gdy praca i porządki jeszcze trwały przysłał tedy Jego Książęca Mość, polski królewicz Jakub, kamerdynera swego, imieniem Aurelius Francois zwanego i w Niderlandach rodzonego, do mnie i kazał oświadczyć abym się nie poważył ręki swojej do ołtarza przykładać, czy czego z niego zdejmować, a jeśli cokolwiek z niego odjęte zostało, leżąc czy stojąc, w kościele ma pozostać. Jako że ołtarz staraniem marszałka dworu hrabiego Gabriela Wyhowskiego nabyty i przez dworzan postawiony został, Książęca Mość sam władny jest nim rozporządzić i wedle woli swojej Luteranom przekazuje. Ci bowiem zapewnili solennie, że czynić żadnej szkody ani hańby wizerunkom świętych w kościele pod karą nie będą i ze względu na łaskę książęcego dworu ołtarz przejmą i bez uszczerbku zachowają. Gdym to usłyszał to jakby piorun we mnie i moich pomocników uderzył i w osłupienie postawił, że taki gorliwy katolicki książę, w którym całą naszą nadzieję pokładaliśmy, Luteranom sprzyjać będzie...
Tak czy inaczej, katolicy w Oławie spodziewali się, że królewicz roztoczy nad nimi opiekę podobną do tej, z której korzystali luteranie pod panowaniem ostatnich Piastów. Franciszek Tichy daje temu też upust emocjonalny w swojej relacji.
Napisz komentarz
Komentarze