Uzdrawia
Informacje o cudownych uzdrowieniach nadal promieniowały z Oławy. Społeczna służba porządkowa pilnowała, aby przed altankę najpierw wpuszczać starców i dzieci. Zapewne wtedy właśnie powstała historia o kobiecie, która bardzo się śpieszyła, więc przed działkami położono ją na kocu i jako obłożnie chorą przeniesiono pod altankę. Gdy Domański zrobił swoje, ona zeskoczyła z koca i pobiegła do taksówki. Reakcja tłumu mogła być tylko jedna - cud! Prawdziwy cud! Domański od początku gromadził wszelkie zapiski dziękczynne za uratowanie zdrowia. Był nawet specjalny zeszyt z dowodami uzdrowicielskiej mocy, jaką dysponował. - Byłam bardzo chora - wpisała się Helena L. - Miałam skierowanie na klinikę do Opola, na operację. W altance zostałam pobłogosławiona. Po powrocie do domu dolegliwości ustąpiły. Już nie muszę iść na operację. Jestem bardzo szczęśliwa. Tymczasem władze kościelne w dalszym ciągu oficjalnie nie zabierały głosu. Ograniczyły się do tego, że poszczególni biskupi zabraniali swoim księżom przebywać na terenie działek. Ci jednak przyjeżdżali często, czasem w cywilnych ubraniach. Spowiadali, intonowali pieśni, zachęcali do modlitw, udzielali komunii. Bardziej odważni łamali zakazy i odprawiali msze.
Taśma
W listopadzie 1985, gdy pierwsza fala zainteresowania oławskim cudem już nieco opadła, Domański ogłosił, że Matka Boska pozwoliła nagrać swój głos na taśmę magnetofonową. Wieść o tym wydarzeniu rozprzestrzeniała się błyskawicznie i do Oławy znów ściągnęły tysiące pątników. Wszyscy chcieli usłyszeć głos z Nieba. Od tej pory w spotkaniach przy magnetofonie brało udział coraz więcej osób. Główną bohaterką była 21-letnia Krystynka, przez którą podczas publicznej ekstazy "przemawiała" Matka Boska. - To dlatego, aby ludziom łatwiej było zrozumieć i zaakceptować orędzia Matki Najświętszej, przekazywane przez Domańskiego - wspomina jedna z uczestniczek tych spotkań. - Krystynka stała się obiektem mściwej szatańskiej nienawiści w ludziach, poniżenia, prześladowań, drwiny i wzgardy. Dzieci wołały za nią na ulicach, że oto "idzie Matka Boża". Trudno było zrozumieć ludziom, nieznającym orędzi z Fatimy, że Królowa Nieba i Ziemi płacze z miłości, jak zwykła kobieta i matka nad nieposłusznymi dziećmi, które bardzo kocha, a które działają na własną zgubę. A Matka Najświętsza prosiła w orędziu z Oławy, jak kiedyś w orędziu z Fatimy, i ostrzegała: Ludzie! Dokąd pędzicie? Zbliża się straszna wojna, trzecia światowa. Będziecie chodzić po ulicach jak żywe trupy. Dzieciom wypływać będą oczy. Na taśmie, rozprowadzanej wówczas pod działkami, wyraźnie słychać szlochający głos kobiecy: - W dniu mego święta 8 grudnia 1985 roku przez to dziecko objawiam wam zwycięstwo mego serca w tym kraju. Dwa tysiące lat czekałam. Dzieci! Zwyciężyłam! Polska jest moja. Moja! Przyszłam tutaj dziś, aby objawić wam moją wolę względem waszej ojczyzny. Bóg Ojciec wybrał sobie Polskę na nowy Izrael. A to dziecko ma być iskrą, która wyjdzie i podpali cały świat. Trzy tygodnie walczyłam z szatanem. Trzy tygodnie - i jest moja... Nigdy żadna dusza nie była tak moja, jak ona. Masoneria uczyni wszystko, aby cię zniszczyć, ale ze mną jeszcze nikt nie wygrał. Ja - Niepokalana - żądam, aby w waszym kraju zniesiono ustawę o przerywaniu ciąży. Jeśli tego nie uczynicie, wasz kraj zostanie zburzony. Dzieci moje, nie pozwólcie, aby profanowano mego Syna w kościołach, by podawano komunię na stojąco i na ręce, bo tak też jest w waszym kraju. Pomóżcie mi! Głos z taśmy mówił dalej, że na działkach niedługo będą wybudowane cztery klasztory, drukarnia, dom pielgrzyma i dwa sanktuaria, a Oława będzie nową Fatimą, Jerozolimą. Pod koniec taśmy prośba: - Chcę, by do końca grudnia trwały Jerycha. Obiecuję wam pogodę. Chcę, żeby były Jerycha za Ojca Świętego, bo będzie zamach. Chcę - ja Jezus Chrystus - aby tutaj nie przegrywano taśm. Zabraniam tego czynić. O ile prośbę dotyczącą Jerycha spełniono - wierni modlili się nocami, koczując na działkach - to drugiej spełnić nie chcieli. W kilka dni po ogłoszeniu wieści o nagraniu magnetofonowym przed działkami pojawiły się kasety. - Głos Matki Boskiej za jedyne 2 tysiące złotych! - zachęcali głośno sprzedający. Na brak klientów nie narzekali. Głośna była historia, jak to na taśmie początkowo nie było słychać przejeżdżających w pobliżu pociągów. Na uwagę, że coś tu jest nie tak, sprzedawcy obruszali się. Jednak kolejna dostawa kaset z "głosem Matki Boskiej" już miała odgłosy pociągu.
Napisz komentarz
Komentarze