Reklama
Mistrzyni recenzji jest z Oławy!
- 13.10.2015 13:03 (aktualizacja 27.09.2023 15:10)
Dolny Śląsk Sukces
Edyta Dębicka wypuściła w świat swoje myśli na temat "Ksiąg Jakubowych" - Olgi Tokarczuk. Jej recenzja jest najlepsza na Dolnym Śląsku
Konkurs adresowano do członków oraz moderatorów Dyskusyjnych Klubów Książki. Edyta jest moderatorką w klubie, działającym przy Filii nr 2, Biblioteki Miejskiej w Oławie. Uczy też języka polskiego i WOS-u w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Oławie.
Z sukcesu oławianki niezmiernie ucieszyły się jej koleżanki z komisji przedmiotów humanistycznych, działającej w Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego: - Serdecznie gratulujemy, jesteśmy dumne, że osoba z naszego grona została wyróżniona w ten sposób - mówi Agnieszka Kuczmowska. - Edyta jest żarliwą czytelniczką, lubiącą dzielić się swoimi opiniami.
- Największą nagrodą jest dla mnie to, że recenzję przeczytała Olga Tokarczuk i bardzo dobrze ją oceniła - dodaje Edyta.
Konkurs "Mistrz recenzji" jest organizowany przez Dolnośląską Bibliotekę Publiczną im. Tadeusza Mikulskiego we Wrocławiu.
(AH)
Poniżej recenzja, którą jury uznało za najlepszą:
KSIĘGI JAKUBOWE Olgi Tokarczuk, czyli wielkie olśnienie zmysłów, uczuć i rozumu, wywołane przez natchnioną autorkę o niezmierzonej imaginacji, które jest cudownym darem dla czytelnika
Przeczytane stronice płyną przez oczy, usta i głowę, napełniając je świeżym powietrzem, niczym wiatry oceaniczne, ożywiające swym tchnieniem żagle...
Czy któraś z tych stronic jest zbędna, czy jest ich zbyt wiele? Tylko wtedy, gdy trzymam księgę w dłoniach, jeszcze nieotwartą... Z chwilą jednak, kiedy zaczynam zanurzać się w labirynt postaci, wątków, miejsc i idei jakaś niewidzialna siła wsysa mnie do środka. I chcę być jak Jenta, która widzi dalej i więcej. Chcę niczym Nachman eksplorować Wschód i Południe, rozmyślać na pustyni pod rozgwieżdżonym niebem, goniąc za efemerydą Jakuba, który nie wiadomo czym jest: prorokiem czy szalbierzem... Chcę wymieniać się listami z niedocenioną poetką Drużbacką i wielce oświeconym księdzem Chmielowskim...
Żałuję, że nie urodziłam się w czasach, kiedy żydowski sztetl był nieodłączną częścią prowincjonalnego krajobrazu, że nie mogę uczestniczyć w filozoficzno-religijnych dysputach Żydów o gorących głowach i sercach, żyjących w Rzeczpospolitej, która tylko pozornie była żydowskim rajem.
Smutkiem napawa mnie fakt, że niemożliwym jest, by ziściło się wyrażone w "Księgach" życzenie, by ludzie czytali te same książki i żyli w świecie jedności, ale i różnorodności, nie konfliktów. Jakże niezwykle aktualna jest opisana tu historia niekończącego się żydowskiego exodusu... Teraz syryjscy uchodźcy, rzadko przyjmowani przez Europę z otwartymi ramionami, są niczym tułający się wyznawcy Mojżesza. Jak gorzki i prawdziwy wymiar mają słowa: "Bieda nie ma ani wiary, ani narodowości".
Zdumiewa mnie wszechobecne w powieści głębokie zrozumienie ludzkiej słabości, biorącej swój początek z tęsknoty za namacalną obecnością Boga w świecie. Autorka każdą z postaci czyni tak żywą, że chciałabym się z nimi spotkać w realnym świecie (no może nie z Jakubem- fascynuje, ale i przeraża).
Portrety kobiet są pełnokrwiste, wiele bohaterek, choćby Chana, wiele osiągnęłoby, gdyby nie przyszło im żyć w tak absolutnie patriarchalnym świecie. Wszelkim próbom opisu wymyka się Jenta. Czy to zabłąkana dusza zawieszona między wymiarami, czy żydowski dybuk przyszpilony zaklęciem do ziemskiego padołu, czy wizjonerka w romantycznym duchu?
Myślę, że zarówno w przypadku Jenty, jaki i innych mieniących się wielością wcieleń i znaczeń postaci, barwnych niczym rajskie ptaki – jak choćby Moliwda – nie jest istotne, by znaleźć prostą odpowiedź na pytanie, kim są. Pani Tokarczuk ma rzadko spotykany dar – jej książki (choćby "Prawiek i inne czasy" czy "Bieguni"), a "Księgi Jakubowe" w szczególności, otwierają w czytelniku to, co ukryte, nieuświadomione często czy zapieczętowane, a za czym on tęskni – by choć przez chwilę dotknąć barwnego kilimu świata, z jego wielością osób, języków, kultur, wyobrażeń... Po co? By zrozumieć , że bez względu na to, kiedy i gdzie przyszedł człowiek na świat, każdy jest istotą o podobnych potrzebach i pragnieniach.
Dzięki "Księgom Jakubowym" uświadomiłam sobie, na czym polega głębokie pęknięcie między światem chrześcijańskim a innymi religiami. Nas, ludzi Północy, dręczy poczucie winy. Może gdyby nie ono, bylibyśmy lepsi dla siebie i innych? Wreszcie dzięki tej niezwykłej książce po raz pierwszy dotarło do mnie, że obcość to może być dar, gdyż obcy to ten, który nie będąc "stąd", baczniej przygląda się ludzkim gestom i emocjom, więc widzi i odczuwa więcej niż "swój".
Dziękuję Autorce za to, że w epoce splugawienia języka i braku szacunku do słowa i unikania za nie odpowiedzialności, przywraca słowom całą ich moc i cały blask, opowiadając niezwykłą historię zwyczajnych i niezwyczajnych ludzi.
Dziękuję wreszcie za to, że otworzyła przede mną "tajemnicę światła", rozjaśniając nieco szarość tworzącą "podszewkę świata".
Edyta Dębicka
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze