- Skoro nie o polityce, to o czym rozmawiacie?
- Ja najczęściej słucham, a ludzie wychodzą z pytaniem: a jak, proszę księdza to, a jak tamto? Wtedy czasem troszeczkę dłużej rozmawiamy. Niekoniecznie o sprawach smutnych. Ludzie chcą się pochwalić, że mają dziecko, wnuka, że córka wyszła za mąż. Zwykłe życiowe sprawy. Niekoniecznie tylko się skarżą. Jestem tu już 28 lat, my się znamy, także z widzenia, u niektórych byłem już 5-6 razy po kolędzie. Dzieci, które chrzciłem, teraz mają swoje dzieci. Zawsze jest to sympatyczne spotkanie, ciepłe przyjęcie. Oczywiście, czasem ktoś może mieć jakieś uwagi, że w kościele coś czy tamto. Jesteśmy otwarci na coś takiego. Ale czasem zdarzają się pytania, na które nie potrafię odpowiedzieć. Na przykład taka rozmowa ze dwa, trzy lata temu. W pewnej rodzinie kolęda się kończyła i już wychodziłem, gdy taka mała, może sześcio- siedmioletnia dziewczynka pyta:
- Prosę księdza, a ja mam do księdza pytanie.
- Pytaj, jak potrafię, to odpowiem.
- Prosę księdza, a cemu ksiądz ma siwe włosy, a carne brwi?
- Nie wiem, taką widocznie mam urodę.
- A ksiądz nie maluje sobie czasem?
- Mnie się golić nie chce, a co dopiero malować.
Ona nie bardzo mnie zrozumiała, o co chodzi z tym goleniem, ale to było właśnie takie zaskakujące pytanie, na które nie odpowiedziałem.
- A zdarza się, że przychodzi ksiądz po kolędzie, a w domu akurat w najlepsze trwa jakaś impreza urodzinowa czy imieninowa? Wszyscy przy zastawionym stole...
- Wtedy życzę wszystkim dobrego i wychodzę. Czasem w takich sytuacjach ludzie mówią, że przepraszają, ale coś im wypadło. I to rozumiem. Wszystkim się zdarza. Także mnie. Kiedyś był opłatek kresowiaków, a kolęda wcześniej była już wyznaczona. Przyjechał ksiądz kardynał, więc musiałem być obecny, ale czas kolędy mijał. Dopiero o 18.00 zacząłem chodzić, więc musiałem się wszystkim tłumaczyć.
- Czy ksiądz się jakoś specjalnie musi przygotować do takiej duszpasterskiej wizyty?
- Technicznie wygląda to tak, że idziemy z naszymi kartotekami, żeby wiedzieć, do kogo się idzie. Więc wcześniej je czytamy. To dotyczy raczej młodych księży, bo ja praktycznie wszystkich znam, więc nie muszę tego długo studiować. A mamy tam np. informacje, że ktoś w Anglii pracuje od paru lat, więc go nie ma. Kiedyś, jak ktoś gdzieś mieszkał, to na całe życie. Teraz ludzie często się przenoszą. Czasem w jednym mieszkaniu już trzecia rodzina mieszka.
- Czy podczas kolędy trzeba te kartoteki uaktualniać?
- To też są sprawy zwyczajowe. Przy okazji, gdy jest nowy parafianin, to ksiądz zakłada tzw. kartotekę, żeby zaistniał w spisie parafian. To są podstawowe wiadomości o rodzinie, które są oczywiście tajne, tylko do wiadomości parafii. Nikomu ich nie możemy udostępniać.
Reklama
Więcej przyjmuje kolędę, niż chodzi do kościoła
Z księdzem dziekanem Stanisławem Bijakiem, proboszczem parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie - rozmawia Jerzy Kamiński
- 21.01.2015 10:05 (aktualizacja 27.09.2023 15:54)
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze