- Za parę lat młodzi księża pewnie będą chodzić z laptopami, gdzie będzie ta cała kartoteka?
- No, mogliby, ale jeszcze nie mamy wprowadzonych wszystkich danych do programu. Na razie więc wszystko odbywa się tradycyjnie, chociaż znam już takich proboszczów, że bez laptopa to nie ma życia... Ale żeby ktoś chodził z laptopem po kolędzie? Nie słyszałem.
- Byłoby miejsce na przykład na takie uwagi: - Za rok spytać panią Marię jak się czuje, bo jest ciężko chora? To by ułatwiło nawiązanie rozmowy.
- Nie, takich szczegółów w kartotekach nie zapisujemy. Raczej coś takiego, że ktoś się urodził. To jest nam potrzebne do statystyk. Chociaż teraz to Urząd Skarbowy podaje nam liczbę zameldowanych na terenie naszej parafii i na tej podstawie oblicza nam podatek.
- Mimo że np. 25% z nich akurat mieszka i pracuje w Anglii?
- No jest tak. Jeszcze ileś tam procent nie chodzi do kościoła. Nasza parafia liczy obecnie10 tys. osób.
- I ilu z nich przyjmuje księdza po kolędzie?
- 70 procent. A do kościoła chodzi ok.35 procent.
- A jak ktoś nie przyjmie księdza, z różnych powodów, a potem jednak zechce?
- Jest tzw. kolęda na zaproszenie, ale to już po wszystkich planowych wizytach. Korzysta z tego zwykle ok.25 rodzin, które nie mogły przyjąć w terminie, a chciały.
Więcej przyjmuje kolędę, niż chodzi do kościoła
Z księdzem dziekanem Stanisławem Bijakiem, proboszczem parafii Miłosierdzia Bożego w Oławie - rozmawia Jerzy Kamiński
- 21.01.2015 10:05 (aktualizacja 27.09.2023 15:54)
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze