W oławskim "Autolivie" pracuje prawie 2 tysiące osób, z czego większość dojeżdża do pracy właśnie przez wiadukt. Podobnie pracownicy "Centrozłomu", PKS-u, nie mówiąc o sporych firmach w Godzikowicach, jak np. "Fine Altech". Jeśli dodać do tego tych pracujących w centrum Oławy lub we Wrocławiu, i rodziców, dowożących dzieci do oławskich szkół, okaże się, że bezpośrednio zainteresowanych wiaduktem jest kilkanaście tysięcy osób. I to żywotnie zainteresowanych, bo brak wiaduktu zmieni ich codzienne życie, niemal wyłącznie na gorsze. Na szczęście - nie na stałe, tylko na czas potrzebny do wyburzenia starego wiaduktu i postawienia nowego.
Dotychczasowy już dawno zaczął się sypać, i to dosłownie - pisaliśmy już parę razy o odpadających kawałkach betonu. Nie będzie lepiej. Dobiega końca termin przydatności tego wiaduktu. Zdaniem specjalistów, nie nadaje się on do naprawy, bo materiał, z którego jest zrobiony, po prostu się kruszy. Tak samo jest z innymi wiaduktami, budowanymi w podobnej technologii, a jest ich w kraju jeszcze parę. Po prostu przyszedł na nie czas. Po kilkudziesięciu latach trzeba je wyburzyć i w to miejsce postawić coś nowego. Czasu jest niewiele. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad, zarządzająca krajówką nr 94 Wrocław-Opole, planuje wyburzyć oławski wiadukt w 2013 roku, a wtedy czeka nas rok albo nawet dwa lata życia bez wiaduktu - mniej więcej tyle potrwa stawianie nowego.
Jakie są warianty objazdów?
ARTYKUŁ w CAŁOŚCI w NAJNOWSZYM "PAPIEROWYM" wydaniu "Powiatowej" lub do kupienia on-line: www.egazety.pl/ryza/e-wydanie-gazeta-powiatowa-wiadomosci-olawskie.html
Jerzy Kamiński
jkaminski@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze