Dawne miejsca pochówków
Mało kto wie, że na rogu ulic Henryka Sienkiewicza i 11 Listopada, w miejscu gdzie obecnie jest parking, jeszcze na początku XX wieku był cmentarz. Około roku 1750 Fryderyk Bernard Werner, śląski podróżnik, rysownik i kronikarz, wykonał rycinę, przedstawiającą panoramę Oławy „z lotu ptaka”. Jest to pierwszy dokument, na którym dokładnie widać ten cmentarz. Autor opisał go jako luterański. Miejsca pochówków nie zaznaczył jednak dokładnie tam, gdzie znajdowało się w rzeczywistości. Werner często pomijał niektóre obiekty lub zmieniał ich lokalizację. Dla rysownika ten cmentarz nie był szczególnie ważnym elementem krajobrazu Oławy. Dlatego na innej rycinie, z tego samego okresu, nie ma go w ogóle.
W XVIII wieku okolica różniła się od tego, co możemy obserwować dziś. Miejsce pochówków znajdowało się poza murami miasta. Na południu płynął sztuczny kanał Oławki, który napędzał pobliski młyn, nazywany Rohrmühle. Po stronie północnej fosa oddzielała cmentarz od miasta, zasypano ją w latach sześćdziesiątych XVIII wieku. W niedalekim sąsiedztwie na wschodzie były małe gospodarstwa rolne. Pod koniec XIX wieku wybudowano tam obiekt, który wykorzystywała loża masońska - Wilhelm zur Deutsche Eiche. Od 1933 roku funkcjonował jako Dom Luterański, w którym opiekowano się ludźmi w podeszłym wieku. Przebudowano go w latach 1967-71, obecnie pełni funkcję Ośrodka Kultury.
Po stronie zachodniej cmentarza rozciągały się łąki. Na rycinie Wernera jest on otoczony płotem, a wejście ma od strony północnej. W jego obrębie są dwa budynki - możliwe, że jeden z nich to kaplica.
W 1889 częściowo uregulowano Park Weg (dzisiejsza ulica Henryka Sienkiewicza) i Gartenstrasse (dziś ulica 11 Listopada), możliwe, że wtedy lekko przesunięto granicę cmentarza. Obok niego wybudowano w 1905 roku Dorotheenschule, obecnie Szkoła Podstawowa nr 1 im. Bolesława Chrobrego. Niedługo potem, przed listopadem 1906 roku, cmentarz przekształcono na zieleniec. W 1908 naprzeciwko wybudowano sąd.
Po II wojnie światowej skwer zamieniono na boisko szkolne, teraz tam jest parking. Kilkakrotnie postulowano, aby przywrócić w tym miejscu skwer, ale bez rezultatów. Prawdopodobnie chowano tam zwykłych mieszkańców miasta, niewyróżniających się specjalnymi osiągnięciami czy bogactwem. Dlatego do dziś - poza miejscem na kilku starych planach - nie zachowała się żadna pamiątka po tym cmentarzu. Była uczennica Dorotheenschule Luzie Schmidt wspominała kiedyś na naszych łamach („WO” nr 46/96), że w trakcie budowy gazociągu i przeprowadzania sieci wodnej natknięto się w tym miejscu na wiele ludzkich szczątków oraz trumny.
Jedna ulica, dwa cmentarze
Przy dzisiejszej ulicy 1 Maja, w 1385 roku stała kaplica św. Barbary. Możliwe, że już wtedy chowano tam zmarłych. Na jej miejscu, w 1604 roku, po dwóch latach budowy powstał kościół św. Rocha, który pełnił rolę kaplicy cmentarza polskiego. Obok funkcjonował szpital. Ten katolicki cmentarz, podobnie jak luterański, znajdował się za murami miasta. Niedaleko, mniej więcej przy zbiegu dzisiejszych ulic 1 Maja i Brzeskiej, od 1617 roku stała brama brzeska. Z ryciny Wernera wiemy, że naprzeciwko cmentarza była gospoda „Pod Złotym Jeleniem”.
W 1935 roku zlikwidowano cmentarz. Po wojnie ten teren wykorzystywano jako przyszpitalny park, gdzie chorzy wychodzili na spacery. Od chwili zamknięcia szpitala w 1980 roku, skwer bardzo zarósł. Stosunkowo niedawno uporządkowano go i doprowadzono do obecnego stanu. Każdy, kto na chwilę zatrzyma się przy kościółku św. Rocha, zauważy ostatni zachowany nagrobek, który stoi przy jednej ze ścian świątyni. Należał on do Caroliny Heidler z domu Henschel, zmarłej 12 czerwca 1871 roku, oraz Georga Henschela, zmarłego w 1856.
Kolejny cmentarz, po którym nie ma dzisiaj śladu, znajdował się niewiele dalej.
Funkcjonował w miejscu tak zwanego „małpiego gaju”, czyli skweru obok dzisiejszych ulic 1 Maja, Żołnierza Polskiego i 3 Maja. Niedaleko cmentarza był szpital, na rogu dzisiejszych ulic 1 Maja i Żołnierza Polskiego. Prawdopodobnie otwarto go w 1845 roku, a zamknięto w 1912.
Mało wiadomo na temat ludzi pochowanych w tym miejscu. Część z nich to żołnierze, którzy 10 kwietnia 1741 roku brali udział w bitwie pod Małujowicami. Wtedy wojska pruskie zaatakowały Austriaków. W tej bitwie zginęło około 9400 żołnierzy. Wielu rannych przewieziono do Oławy, która od 9 stycznia 1741 była pod panowaniem Prusaków. W wyniku odniesionych ran zmarło 595 osób, z których 577 pochowano właśnie na tym cmentarzu. Sześciu oficerów spoczęło w kościele ewangelickim (obecnie Matki Boskiej Pocieszenia), a dwunastu na cmentarzach przykościelnym i luterańskim, obok młyna.
W miejscu, w którym pochowano większość żołnierzy, zmarłych w Oławie pomiędzy 1905 a 1935 rokiem, na planach zaczął pojawiać się skwer. Jedyną pamiątką, która przypomina o dawnym przeznaczeniu tego miejsca, jest płyta przed sanktuarium Matki Boskiej Pocieszenia. Możliwe, że stanowiła niegdyś część grobowca, stojącego w miejscu dawnego cmentarza. Mogła być to również nowa tablica, mająca przypominać o dawnym miejscu pochówków. Rok 1928 jest prawdopodobnie terminem likwidacji cmentarza. W czasie wielu prac ziemnych, prowadzonych na tym terenie, wykopywano ludzkie szczątki. Ostatnio przy okazji układania rur ciepłowniczych w lipcu 1994.
Dla zasłużonych
Obecny kościół Matki Boskiej Pocieszenia powstał około 1201 roku. Wtedy był pod wezwaniem św. Błażeja i św. Świerada. Przez wieki zmieniał się wygląd kościoła, cmentarz był przez lata jego nieodłącznym elementem. W 1689 roku historyk F.Lucae wspominał o rozległym cmentarzu obok świątyni. Większość pochowanych to w jakimś stopniu zasłużeni dla miasta lub należący do ich rodzin. Zmarłych grzebano obok świątyni oraz wewnątrz, np. książątka: Luizę, zmarłą w 1660 roku, która żyła zaledwie trzy lata, oraz jej brata Chrystiana Ludwika, pochowanego w 1664. Ich groby odkryto w 1825 roku, w czasie prac przy układaniu podłogi. W kaplicy pod kościelną wieżą spoczął Jan Gunn. Był to szwedzki pułkownik, zasłużony przy odbudowie miasta, zniszczonego w pożarze z 1634 roku. Jan Gunn zmarł w 1649 roku.
Oprócz pozostałości grobowców uchowało się wiele epitafiów, które wmurowano w ściany. Dzięki temu możemy się dowiedzieć kim byli, jak umarli, a nawet w czym chodzili ubrani. Najwięcej epitafiów dotyczy rodziny pastora Georga Buchera. Można wyobrazić sobie jak cierpiał, gdy w 1598 roku dowiedział się, że utonęli jego dwaj synowie - Georg i Heinrich. W tym samym roku zmarła również córka Zuzanna, a trzy lata później Justyna. Jednak to nie był koniec jego nieszczęść - w 1606 roku pochował żonę Evę, sam zmarł w 1615.
Inne
Oprócz cmentarzy, które były obok dzisiejszego centrum Oławy, istniały usytuowane nieco dalej. Niektóre należały do wiosek, które potem włączono do miasta. Baumgarten przebiegała wzdłuż dzisiejszej ulicy Lipowej. Cmentarz pojawił się po raz pierwszy na mapie w 1836 roku. Mieścił się w części obecnego parku, przyległego do dzisiejszej ulicy Kilińskiego. Ostatnią osobę pochowano tam w lutym 1945. Cmentarz zniszczono w latach 70. Do dziś można w niektórych miejscach dostrzec kilka nagrobków, wystających z ziemi. Na wiosnę tego roku zapadł się jeden z grobów. Dziurę szybko zasypano. Oprócz tego pozostał jeden filar bramy wejściowej oraz płyta generała porucznika Westphala von Bergenera, która od wielu lat leży i niszczeje przy punkcie skupu złomu na ulicy 3 Maja.
Dawni mieszkańcy Nowego Otoku chowani byli na cmentarzu, który znajduje się na końcu dzisiejszej ulicy Baczyńskiego. Choć dziś jest bardzo zaniedbany, to w porównaniu z innymi zachował się w najlepszym stanie (nie licząc cmentarza żydowskiego przy ulicy Cichej). Są groby, którymi ktoś się opiekuje. Przykre jest to, że niektórzy urządzili sobie w tym miejscu śmietnisko…
Inny poniemiecki cmentarz znajdował się w dzielnicy Zwierzyniec Duży, jest on również w nie najlepszym stanie. Mało oławian wie, że przy wale odrzańskim, obok wejścia do lasu, niedaleko ulicy Bażantowej, też jest mały poniemiecki cmentarz. Na jego temat wiadomo tylko tyle, co można przeczytać na nagrobkach. Prawdopodobnie funkcjonował do 1945 roku.
Najbardziej znany już nieczynny oławski cmentarz, jest przy ulicy Cichej. Wcześniej w tej okolicy były tzw. „trupie doły”. Chowano tam prawdopodobnie skazańców oraz ofiary epidemii, które nawiedzały miasto. To bardzo dobrze zachowane miejsce pochówku Żydów powstało w 1817 roku. Teren na cmentarz zakupił Samuel Steimann. Jeżeli ktoś zna hebrajski, może się wiele dowiedzieć na temat tam pochowanych. Możliwe, że spoczywa tam Żyd nazwiskiem Gruske, którego w czasie „nocy kryształowej” lokalne bojówki hitlerowskie wywlekły ze sklepu i brutalnie pobiły. Mężczyzna leżał na chodniku przed sklepem, na oławskim Rynku, a hitlerowcy nie pozwolili udzielić mu pomocy… Dobrze się stało, że macewy przetrwały lata nagonki na Żydów. To miejsce, na górce w pobliżu rzeki, ma swój urok. Hebrajskie napisy skłaniają do refleksji nad tymi, którzy tu byli na wiele lat przed nami.
*
Za kilka dni odwiedzimy najbliższych, którzy już przeszli do wieczności. Na naszych cmentarzach zapłoną tysiące zniczy. Warto z tej okazji pomyśleć o tych, których groby już zniknęły. To byli czyiś bracia, siostry, matki, ojcowie, córki i synowie. Niezależnie od tego, kim byli ci ludzie, należy im się szacunek. Wielu z nich mówiło również po polsku.
Oprócz wspomnianych cmentarzy, trzeba pamiętać o masowych mogiłach oławian, którzy zmarli w czasie licznych epidemii, nawiedzających miasto. Nie znamy ich lokalizacji. Groby nasze i bliskich również prędzej czy później znikną z powierzchni ziemi…
Tekst i fot.: Piotr Turek
Napisz komentarz
Komentarze