Pisaliśmy również o postaci widocznej na zdjęciu, o ppor. Czesławie Główczyńskim - adiutancie gen W. Sikorskiego, on również walczył z Niemcami, którzy startowali przeciwko Polsce z podoławskich Marcinkowic.
Z FB Fomasza Kopańskiego: Dywizjon myśliwski ze Lwowa 1939 r. 9 listopada zamieściłem na FB niepublikowane dotąd zdjęcie personelu naziemnego lwowskiego dywizjonu myśliwskiego. Dziś kolejne – dwaj piloci jednostki sfotografowani najprawdopodobniej 2 września 1939 r. w jednym z pokoi Pałacu Kindlerów w Widzewie-Ksawerowie, w którym, w pierwszych dniach wojny był zakwaterowany personel latający III/6 Dywizjonu Myśliwskiego. Jest to jedno z kilkunastu niepublikowanych dotąd zdjęć, ze znajdującego się w mojej kolekcji oryginalnego małoobrazkowego filmu negatywowego firmy J. Franaszek, którego autorem był jeden z mechaników lwowskiego dywizjonu myśliwskiego. Część fotografii z tego negatywu była już wcześniej publikowana (m.in. zdjęcia samolotu PZL P.11c z godłem osobistym ppor. Jana Dzwonka lub też seria fotografii z zestrzelonym 4 września 1939 r. i płonącym samolotem PZL P.11c por. Tadeusza Jeziorowskiego oraz zapalonymi przez niemieckie myśliwce samolotami PZL P.7 ze 162 Eskadry).
Inne niepublikowane dotąd fotografie personelu i samolotów III/6 Dyonu z sierpnia i września 1939 r. będę zamieszczał cyklicznie w kolejnych postach na FB.
W komentarzach próbujących ustalić tożsamość drugiego pilota, T. Kopański napisał:
Dziękuję Szanownym Kolegom za uwagi i próbę identyfikacji pilotów ze zdjęcia. Lotnik po prawej, łatwo rozpoznawalny, to niewątpliwie ppor. Czesław Główczyński, w okresie późniejszym m.in. adiutant z ramienia lotnictwa Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego a następnie, przez pewien czas, gen. Kazimierza Sosnkowskiego. Natomiast co do identyfikacji pilota po lewej to przychylam się do zdania Szanownych Kolegów, że to najprawdopodobniej ppor. Zdzisław Zadroziński, który później, w Anglii, latał m.in. w Dywizjonie 303. W 1939 r. Główczyński i Zadroziński byli przydzieleni do 162 Eskadry Myśliwskiej III/6 Dyonu. Obaj przeżyli wojnę. Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że gdy w 1998 r. rozmawiałem z Czesławem Główczyńskim w jego mieszkaniu w Warszawie, to wtedy powiedział mi, że miał wielkie szczęście, że nie zginął razem z gen. Sikorskim w Gibraltarze. Stało się tak tylko dlatego, że przed wylotem generała z Anglii jego kolega, adiutant z ramienia marynarki por. Józef Ponikiewski, uprosił go, żeby się z nim zgodził zamienić i pozostać w Londynie, ponieważ wcześniej uczestniczył w większej liczbie wyjazdów Sikorskiego niż Ponikiewski. Tak więc w ostatnią podróż inspekcyjną Naczelnego Wodza na Bliski Wschód zamiast Główczyńskiego poleciał Ponikiewski i już z niej żywy nie wrócił...
Napisz komentarz
Komentarze