- Nie przypominam sobie, ale myślę, że dobrze wybrzmiałaby jedna rzecz. To, że w takiej Kolumbii, RPA czy innych krajach mi się nic nie stało, nie oznacza, że przedstawiam pełny obraz tych państw. Mam stamtąd wspaniałe wspomnienia, ale ktoś inny może wrócić z zupełnie odmiennymi wnioskami. Obraz poszczególnych miejsc budujemy głównie na podstawie swoich doświadczeń. Jakby mi ktoś ukradł telefon w Kolumbii, pewnie wiązałyby się z tym krajem później trochę inne emocje. Nie da się w pełni obiektywnie stwierdzić, że dany kraj jest taki lub inny. Podczas karnawału w Rio de Janeiro trafiłem w środku nocy do dzielnicy Lapa, która jest uważana za jedną z najniebezpieczniejszych w mieście. Byłem pod wpływem alkoholu i bawiłem się jakby jutra miało nie być z przypadkowymi ludźmi. Ostatecznie nic mi się nie stało, ale czy to było rozsądne? Nietrudno odpowiedzieć sobie na to pytanie...
- Czy świat pokazał ci, w jaki sposób zmienia się klimat?
- To jest bardzo ciekawy wątek, bo niezależnie od tego w jakiej szerokości geograficznej bym był, wszędzie ludzie mówią o zmianach klimatu. I nie mam tu na myśli tylko wykształconych, młodych ludzi z dużych miast, którzy mają tę wiedzę teoretyczną. Spotkałem np. Malezyjczyka w średnim wieku, który opowiadał mi o tym, że jego przodkowie w pobliskich lasach regularnie spotykali tygrysy, a on już od dwudziestu lat nie widział żadnego. O zwierzętach, których nie ma już pewnych regionach, słyszałem bardzo często. Inne powtarzane historie dotyczyły zaburzenia pór roku. Są kraje z porą deszczową oraz suchą i coraz częściej dochodzi np. do powodzi w porze suchej. Nie powiedziałbym jednak, że widać jakąś szczególną odpowiedź na zmiany klimatyczne ze strony chociażby lokalnych władz.
- Twoja podróż trwała od stycznia do listopada. Był moment kryzysu, w którym myślałeś o przedwczesnym zakupie biletów powrotnych do Polski?
- Nie, chciałbym nawet, żeby ta podróż trwała dłużej. Budżet jednak nie jest z gumy. Przed wyjazdem zastanawiałem się, czy wytrzymam tak długo poza domem, czy po trzech miesiącach nie zacznę tęsknić za rodziną i przyjaciółmi, czy nie zacznie mnie to przytłaczać, bo jednak podróżowanie z miejsca na miejsce potrafi być męczące. Codziennie trzeba ogarniać zasady funkcjonowania danego kraju, robić research, załatwiać noclegi, transport i tak dalej... Czasem jedziesz do nowego miejsca i jest podobnie, jak w tym poprzednim, a czasami totalnie zmieniasz kulturę i zaczynasz funkcjonować na innych zasadach. Gdy podróżujesz sam, nikt ci w tym nie pomoże. Wchodzisz na kolejne blogi podróżnicze, a potem okazuje się, że wiele rzeczy, które tam czytasz, to mocno podkoloryzowane historie.
- Przykład?
- Na Maderze w Portugalii jest popularna jedna czarna plaża. Patrzysz na zdjęcia - przepiękne - od razu chcesz tam pojechać. Na miejscu okazuje się, że to malutki wycinek, który tylko z jednej perspektywy pozawala ci na zrobienie ładnego zdjęcia. Woda jest paskudna, wokół leżą jakieś beczki z olejem, bo częściowo obok funkcjonuje zatoka z zaparkowanymi łódkami. W rankingu pięknych plaż naprawdę to miejsce byłoby daleko od czołówki. A sprawdź sobie, co o tym piszą różni podróżnicy. Zwykle w samych superlatywach, dokładając do tego zdjęcia podkręcone w Photoshopie.
- Co byś powiedział komuś, kto rozważa wybranie się w taką podróż?
- Żeby się nie zastanawiał, tylko to zrobił. A jak już podejmie decyzję, to przyjął zasadę: zero oczekiwań, zero rozczarowań. Płyń z prądem, po prostu. Każde miejsce zaskoczy cię na swój sposób - czasem pozytywnie, innym razem negatywnie, ale zawsze jakoś. Zdecydowanie polecam korzystać z okazji, które na pewno się pojawią. Nie odmawiać, bo z przypadków tworzą się najlepsze wspomnienia. Gdyby ta podróż miała mnie kosztować trzy razy więcej i tak chciałbym ją zrobić. Uważam, że to była najlepsza decyzja w moim życiu. I choć wiem, że nie zawsze łatwo jest ją podjąć, bo każdy z nas ma różne zobowiązania, to ani przez sekundę nie żałowałem, że się na to zdecydowałem. Oczywiście tego typu wyjazd nie jest dla każdego, bo - tak jak wspomniałem wcześniej - mnóstwo bodźców, spanie w różnych warunkach, ciągła ostrożność, nieustające zmiany itd. Ale jeśli ktoś zaczął o tym myśleć, to moim zdaniem decyzję już podjął. Po prostu jeszcze o tym nie wie.
- Zdradzisz, ile wydałeś?
- Dużo! Nie budżetowałem sobie tej podróży na zasadzie ustalenia maksymalnego wydatku - np. dziennego czy miesięcznego. Chciałem żyć oszczędnie, ale też nie odmawiać sobie atrakcji, które planowałem przeżyć. Prawdopodobnie za te same pieniądze mógłbym podróżować jeszcze kilka miesięcy, ale na pewno po drodze musiałbym zrezygnować z wielu wydatków, spać w ruderach i kombinować z gotowaniem lub wybrać mniejszą intensywność i spędzać więcej czasu w jednym miejscu. Mógłbym też podróżować krócej, gdyby zależało mi na drogich hotelach, jedzeniu tylko w dobrych restauracjach itd. Dlatego zawsze to zależy. Jeśli pytasz o konkretną kwotę, to starczyłoby na wkład własny fajnego mieszkania we Wrocławiu.
- Pochwaliłeś się w mediach społecznościowych, że napisałeś książkę. Powiedz, coś więcej...
- Od pierwszego dnia podróży pisałem coś w rodzaju pamiętnika. Początkowo idea była taka, żeby robić to tylko dla siebie, po prostu zapisywać wspomnienia, historie, emocje. Po czasie stwierdziłem, że piszę to w taki sposób, że mogłoby to być ciekawe również dla innych, bo nie jest to typowy poradnik turystyczny, a bardziej coś w rodzaju „notatek ze świata”. Nie wiem jeszcze, czy wydam to w formie książki papierowej czy tylko e-booka, ale już podjąłem decyzję, że to zrobię. Gdy byłem dzieckiem, jednym z moich marzeń było napisanie własnej książki. Czy będzie lepsza okazja? To chyba trochę tak jak z tą podróżą, lepiej żałować, że się coś zrobiło, niż żałować, że się tego nie zrobiło. A skoro już zacząłem o tym myśleć, to decyzja została podjęta.
Napisz komentarz
Komentarze