Dyrektor ZBC dbał również o szerszy kontakt swoich podwładnych z kulturą. - W tym czasie z jego inicjatywy obejrzeliśmy wszystkie dostępne spektakle opery wrocławskiej - wspomina Leonia Jurkiewicz, wtedy pracownica ZBC. - Zależało mu, by jak najwięcej z nas mogło skorzystać z tych wyjazdów, za symboliczną opłatą. Organizował też wiele wycieczek, byliśmy z nim nawet w Czechosłowacji, co w tamtych czasach było dość niezwykłe. Był bardzo lubiany i szanowany przez pracowników. Jako kulturalny, przystępny i sympatyczny człowiek, nie wywyższał się, był skromny, umiał z każdym porozmawiać, a kiedy zaszła potrzeba, potrafił być tolerancyjny i pomocny.
Wynalazca i banita
W 1955 roku rodzina Bałazińskich definitywnie opuściła mieszkanie na Spacerowej i wyjechała z Oławy, być może za przyczyną Janiny Bałazińskiej, która niezbyt dobrze się tu czuła. Wyjechali na Śląsk, tam wychowali i wykształcili dwóch synów.
Nazwisko naszego bohatera pojawia się potem w kontekście dwóch opatentowanych technologii chemicznych - w 1957 odnotowany jest jako współtwórca (obok Zbigniewa Szyńca i Ryszarda Jasińskiego) "Sposobu otrzymywania żółcieni żelazowej z siarczanu żelazawego". Właścicielem wynalazku są Zakłady Bieli Cynkowej "Oława" Przedsiębiorstwo Państwowe w Oławie. Później wymieniony jest Bałaziński wśród dziewięciu autorów patentu z 1967 roku "Sposób rafinacji stopów cynku oraz rafinatory stosowane w tym sposobie", do którego uprawniony jest Instytut Metali Nieżelaznych w Gliwicach. Utrzymywał jeszcze kontakty z przyjaciółmi z oławskich czasów. - Poza Oławą Edmund nie wrócił już do swojej teatralnej pasji, nie miał na to czasu - wspomina Aniela Palewicz. - Jestem chrzestną matką jego młodszego syna, odwiedzał nas we Wrocławiu, ostatni raz około 1978 roku.
W latach osiemdziesiątych zmarł w dość szczególnych okolicznościach. Chorował poważnie na serce. Żona zostawiła go na chwilę z kilkuletnim wnuczkiem, musiała wyjść po zakupy. Gdy wróciła, zastała go leżącego bez życia na podłodze, a na jego piersi drzemał przytulony wnuczek.
Posłowie
Edmund Bałaziński przemknął przez Oławę jak efemeryda, zaznaczył jednak swoją obecność bardzo wyraziście. Wyjechał, mając niespełna czterdzieści lat. Pozostało zaledwie kilka fotografii. Amatorski zespół teatralny przy ZBC funkcjonował jeszcze do początku lat sześćdziesiątych, pod reżyserią Tadeusza Notza. Posiwiali dziś emeryci ze wzruszeniem przypominają emocje, przeżywane na deskach scenicznych, przywołują z pamięci obrazy kostiumów i scenografii. Teatr jest sztuką ulotną, żyje chwilą. Pozostają tylko wrażenia i wspomnienia. Ale warto było.
Grażyna Notz redakcja@gazeta.olawa.pl
Napisz komentarz
Komentarze