Ponieważ kolejny świadek, wezwany na rozprawę, przysłał usprawiedliwienie, że mieszka poza granicami Polski, więc nie mógł się stawić na rozprawie, sędzia uznał jego zeznania za ujawnione. Nie mógł się z tym pogodzić oskarżony Ireneusz M.: - Już nieważne jest dobro sprawy, świadkowie nie są już przesłuchiwani, sprawa prowadzona jest pobieżnie, żeby świadek nie powiedział za dużo, a wcześniej sąd mówił, że będzie szeroko i wnikliwie badał. Skoro są zasady obiektywizmu, to bada się to, co jest ZA, i to, co jest PRZECIW, a tutaj bada się tylko to, co jest ZA.
Sędzia wyjaśnił oskarżonemu, że od niedawna prawo zezwala sądowi na zrezygnowanie z bezpośredniego przesłuchiwania świadka, pozostając przy ujawnieniu jego wcześniejszych zeznań: - To nie wyklucza, że jeśli uzna pan, że jest jakiś bardzo ważny świadek, można go zawnioskować, tylko trzeba to uzasadnić. Nie sztuką jest przesłuchać wszystkich mieszkańców Miłoszyc i wszystkich uczestników dyskotek.
Ireneusz M. zawnioskował więc o bezpośrednie przesłuchanie Iwony K., z którą na dyskotekę przyjechała Małgosia. Parę dni wcześniej sąd zdecydował, by zrezygnować z przesłuchiwania tego świadka, który obecnie mieszka w Norwegii.
Dlaczego oskarżony chce ponownego jej przesłuchania?
- Bo to była bardzo dobra koleżanka Małgosi i trzeba ją przesłuchać, a przesłuchujemy świadków, którzy nic albo niewiele wnoszą do sprawy - uzasadniał wniosek. Zdaniem oskarżonego świadek ten widział tego rzekomego Irka, może nawet znał go. - To jeden z najważniejszych świadków - przekonywał Ireneusz M. - Iwona chodziła z Małgosią wszędzie, nawet do toalety.
Obrońca Ireneusza M. przychylił się do wniosku swojego klienta, dodając, że Iwona K. to jeden z kluczowych świadków. To ona wróciła do domu z kurtką Małgosi i warto zadać jej parę pytań, np. o to, dlaczego nie interesowała się losem koleżanki, z którą przyszła na sylwestra.
- W każdym zeznaniu pojawia się Iwona K., brak przesłuchanie jej z udziałem obrony, czego wcześniej nie było, to byłby błąd - dodała obrońca Norberta Basiury.
Po krótkiej przerwie sąd jednak nie uwzględnił wniosku o bezpośrednie przesłuchanie Iwony, tłumacząc to m.in. tym, że świadek jest za granicą. - Okoliczność, że się przyjaźniła z Małgosią nie jest aż taka ważna - mówił sędzia. Przyznał, że sprawa kurtki jest istotna, ale nie dla rozstrzygnięcia całej sprawy.
Powiedział też, że mimo wszystko postara się skontaktować ze Iwoną K. i będzie się starał, aby ją przesłuchać, ale tak, aby odbyło się to bez niepotrzebnego przedłużania sprawy.
*
A co z nowym świadkiem, o którym tydzień temu Ireneusz M. mówił, że wie, kto jest sprawcą zbrodni? Przypomnijmy, że to pani, która w tej sprawie przychodziła też do naszej redakcji, ale zastrzegła sobie anonimowość. Co mówiła? Opowiadała o J. z Jelcza-Laskowic (ale pochodzącego z pobliskiej wsi), który podobno był na tej samej dyskotece, co Małgosia, a powiesił się w garażu dwa-trzy dni po sylwestrze. Janina P. słyszała, jak babcia J. mówiła: - Kto mego wnuka powiesił!?
Kolejny raz rozmawialiśmy z panią Janiną i zaprzeczyła, jakoby miała powiedzieć matce oskarżonego Ireneusza M., że wie, kto jest sprawcą zbrodni miłoszyckiej. Bo nie wie, a powtarza tylko to, co usłyszała od innych. Obrona wciąż jednak chce się z nią skontaktować. Możliwe, że po wysłuchaniu jej jednak nie będzie wnioskowała o postawienie jej przed sądem w roli świadka.
Napisz komentarz
Komentarze