"Wiadomości Oławskie" z 23 stycznia 1997: "Nie jest wykluczone, że niektórzy świadkowie znają sprawcę i świadomie zmieniają zeznania, obawiając się zemsty".
Tydzień później na pierwszej stronie tytuł "Zmowa milczenia trwa", a prokurator Renata Procyk mówi: - Wśród ewentualnych świadków trwa zmowa milczenia.
Miesiąc później tekst: "Policja ma sygnały, że niektórzy mieszkańcy Miłoszyc otrzymali jakieś kartki z groźbami, aby nie zeznawać w tej sprawie. Prokuratura nie dysponuje jednak ani jedną taką kartką. Być może więc jest to kolejny ponury żart, na jaki pozwalają sobie jelczanie. Do kilku dziewczyn dzwonił jakiś dowcipniś i przedstawiał się jako Irek: - Skończysz jak Gosia! - mówił. Policja zatrzymała autora tych telefonów. Odpowie za groźby przed sądem".
*
W sylwestra 1996 piętnastoletnia Małgosia z Jelcza-Laskowic bawiła się w miłoszyckim klubie Alcatraz. Tuż po północy ostatni raz widziano ją żywą. Była wtedy w towarzystwie Krzyśka. Po północy to on wyprowadził ją z dyskoteki. Była po alkoholu, źle się czuła, wymiotowała. Podeszło do nich dwóch młodych mężczyzn. Jeden zagadał do Małgosi po imieniu, miał do niej pretensje, że piła alkohol. Wreszcie powiedział, że nazywa się Irek, jest jej bratem i odprowadzi ją do domu, ale Małgosia nie miała brata. Dziewczyna została z nim sam na sam. Razem weszli na posesję niecałe sto metrów od dyskoteki. Co się działo potem - nie wiadomo. Po pierwszej koleżanka zabrała z szatni jej kurtkę i wróciła do domu. Około czwartej zadzwonili do niej rodzice Małgosi. Gdy nikt nie potrafił powiedzieć, gdzie jest ich córka, zaczęli szukać. Byli przed bramą, w której zniknęła Małgosia, prowadzona przez Irka, ale niczego podejrzanego nie zauważyli. O 13.05 złożyli zawiadomienie o zaginięciu córki. Kwadrans później mieszkaniec Miłoszyc zawiadomił policję, że przy jego stodole leżą nagie zwłoki młodej kobiety. W promieniu kilku metrów leżała porozrzucana i podarta garderoba, zmieszana ze śniegiem i krwią.
*
Przez wiele lat dziennikarze piszą, że wielu wie, ale nie powie. I cytują miejscowych:
- Przestałam mówić. Bo wie Pan, jak człowiek idzie na komisariat i chce prawdy, a tam go wyzywają od najgorszych i pomiatają, jakbym to ja była winna... Mam dość, ale niech Pan idzie do sąsiadki. Jej synowie na tej dyskotece byli, ale pewnie i tak nic Panu nie powie.
- Każdy wie, kto to zrobił. Każdy chce w spokoju żyć, a nie żeby mu szyby powybijali albo co gorszego zrobili. Różnie się mówi, ale ja nic nie wiem.
- Tu wszyscy dużo wiedzą. Tylko wolą siedzieć cicho.
- Przez to morderstwo cała wieś ma złą opinię. Powinni wreszcie wszystkich tych zbójów złapać i wsadzić do więzienia. Albo powiesić. Ale niech nie liczą, że tych bandytów wskaże ktoś od nas. Jedna kobieta coś powiedziała i zaraz miała problemy.
- Zmowa milczenia, różne plotki tylko były. Że ten to zrobił, że tamten...
*
Gdy pojawił się internet i możliwość komentowania, mieszkańcy Miłoszyc czytają o sobie:
- Znam wieśniaków! Nie wydadzą "swojaka". Taka wiejska mentalność! Wioska tchórzy. Wstyd i hańba wam mieszkańcy.
- Zastraszanie działa cuda, szczególnie jak zastraszyć może nie tylko każdy drobny przestępca, ale i policja przekupiona tak, że nawet akta giną. Wsadzili niewinnego człowieka, ze świadkami też mogli robić co chcieli.
- Wiecie jak łatwo zastraszyć? A to nagle znajdują otrutego psa na posesji, a to stodoła się pali itp. A zrobią to znajomi, często za flaszkę.
- Taka prawda, mieszkańcy wsi są współwinni zmowy milczenia. Można ich spotkać w każdą niedzielę na mszy w kościele.
*
Napisz komentarz
Komentarze